Po raz pierwszy od 2006 roku w obsadzie Australian Open zabraknie Agnieszki Radwańskiej, która w listopadzie zakończyła karierę. W turnieju głównym wielkoszlemowej imprezy w Melbourne w singlu zaprezentuje się za to aż czworo polskich tenisistów.

Uznawana za najlepszą krajową tenisistkę w historii Radwańska miała kilka dobrych wspomnień związanych z pierwszą w roku odsłoną Wielkiego Szlema. Dwukrotnie - w 2014 roku i dwa lata później - dotarła tam do półfinału. Ostatnie dwie edycje, tak jak i całe te sezony w wykonaniu byłej wiceliderki światowego rankingu, były nieudane - odpadła, odpowiednio, w drugiej i trzeciej rundzie. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego postanowiła nie próbować odwrócić tej tendencji w kolejnym sezonie i ogłosiła przejście na sportową emeryturę.

Choć nie ma co raczej liczyć na to, by ktoś z polskich tenisistów od razu był w stanie nawiązać do jej największych sukcesów, to mimo wszystko - przynajmniej w pierwszych dniach tegorocznej edycji zmagań w Melbourne polscy kibice nie powinni się nudzić. W singlu wystąpią bowiem: Magda Linette, Hubert Hurkacz, Iga Świątek i Kamil Majchrzak. Poprzednio składającą się z czterech zawodników grupę w grze pojedynczej Polska miała dokładnie trzy lata temu, gdy startowali: Agnieszka i Urszula Radwańskie, Linette i Jerzy Janowicz.

Linette jako jedyna więc ostała się w tym gronie i spośród obecnych jest najstarsza. 26-letnia poznanianka jako jedyna z tej grupy startowała już w przeszłości w głównej drabince zawodów w Melbourne. W poprzedniej edycji dotarła do trzeciej rundy, wyrównując swoje najlepsze osiągnięcie w Wielkim Szlemie. O powtórzenie tego wyniku czy choćby awans do drugiej rundy będzie 86. w rankingu WTA zawodniczce jednak bardzo trudno, bo los przydzielił jej na otwarcie rozstawioną z numerem czwartym Naomi Osakę. Japonka to triumfatorka ubiegłorocznego US Open.

Pewny miejsca w drabince był na podstawie rankingu także Hubert Hurkacz, który 12 miesięcy temu nie przeszedł kwalifikacji. 21-letni wrocławianin w kolejnych miesiącach ubiegłego roku jednak spisywał się dużo lepiej, dzięki czemu wskoczył do Top100 światowej listy. Obecnie jest 88. w tym zestawieniu, a w pierwszej rundzie zmierzy się z Chorwatem Ivo Karlovicem (69.).

Pierwszy, w pełni "dorosły" sezon zaczęła Świątek, która - tak jak Majchrzak - przeszła teraz w Melbourne trzystopniowe eliminacje. 17-letnia warszawianka nigdy wcześniej nie miała podejścia pod seniorski turniej wielkoszlemowy. Teraz triumfatorka ubiegłorocznego juniorskiego Wimbledonu, która jest 178. rakietą świata, trafiła na 81. w zestawieniu WTA Rumunkę Anę Bogdan.

O pechu porównywalnym do tego, który spotkał Linette, może mówić Majchrzak. Wszystkie jego cztery próby dostania się do głównej drabinki Wielkiego Szlema w poprzednim sezonie były nieudane. 23-letni piotrkowianin teraz dopiął swego, ale w pierwszej rundzie zagra z rozstawionym z "ósemką", a dziewiątym w rankingu ATP Japończykiem Kei Nishikorim. Polak jest 176. w tym zestawieniu.

Szczęścia nie ma także obecnie Łukasz Kubot. Lubinianin, który wygrał Australian Open w 2014 roku - sięgnął po tytuł w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem - teraz będzie musiał wystąpić bez swojego stałego do dwóch lat partnera deblowego. Brazylijczyk Marcelo Melo nie wrócił jeszcze do pełni sił po kontuzji pleców i Polak w styczniu w trybie awaryjnym połączył siły z Argentyńczykiem Horacio Zeballosem.

Tytułu w singlu bronić będą Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki i Szwajcar Roger Federer. Jako faworytów wymienia się jednak częściej wśród kobiet Serenę Williams, a wśród mężczyzn Novaka Djokovica.

Amerykanka w Melbourne triumfowała w 2017 roku, będąc już w ciąży. Ubiegłoroczną edycję opuściła, gdyż jeszcze nie była gotowa do gry po wrześniowym porodzie z komplikacjami. Wznowiła starty w marcu i na początku nie wyglądało to optymistycznie, ale potem dotarła do 1/8 finału we French Open, a w Wimbledonie i US Open wyższość rywalek musiała uznać dopiero w finale. Słynna zawodniczka wciąż walczy o 24. tytuł wielkoszlemowy w singlu, dzięki któremu wyrównałaby rekord wszech czasów Australijki Margaret Court.

Serb zaliczył w poprzednim sezonie udany powrót, ale w jego przypadku chodziło o uporanie się z kłopotami zdrowotnymi i spadkiem formy. Triumfował w Wimbledonie i US Open, a jesienią wrócił na fotel lidera rankingu ATP, choć w maju wypadł poza czołową "20".

W Melbourne dużo mówi się także o Andym Murrayu, który poprzednio startował w Australian Open dwa lata temu. Brytyjczyk, który ma w dorobku trzy tytuły wielkoszlemowe i w przeszłości był numerem jeden światowego rankingu, poinformował, że z powodu przewlekłych kłopotów z biodrem w tym sezonie zakończy karierę. Chciałby, aby nastąpiło to po Wimbledonie, ale nie wyklucza, że to właśnie impreza w Melbourne będzie jego ostatnim oficjalnym występem.

W tegorocznej edycji pula nagród wynosi 62,5 miliona dolarów australijskich.

Opracowanie: