Debliści Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo przegrali z Finem Henrim Kontinenem i Australijczykiem Johnem Peersem 4:6, 2:6 w finale turnieju ATP Finals w Londynie. Żaden polski tenisista nie triumfował jeszcze w męskim mastersie.

Oba duety miały dobre wspomnienia związane z Londynem. Kontinen i Peers 12 miesięcy temu niespodziewanie wygrali ATP Finals, natomiast Kubot i Melo w lipcu triumfowali tu w Wimbledonie. W niedzielę hala O2 Arena po raz kolejny okazała się szczęśliwa dla Fina i Australijczyka.

Lubinianin i jego partner byli rozstawieni z "jedynką" i już po poniedziałkowym spotkaniu grupowym zapewnili sobie zachowanie pierwszego miejsca w rankingu na koniec roku. Kontinen i Peers plasują się tuż za nimi. Niewiele brakowało, by te pary zmierzyły się już w półfinale, ale Polak i Brazylijczyk przegrali na koniec fazy grupowej i tym samym trafili na innych, teoretycznie łatwiejszych przeciwników.

W niedzielę nie mieli dobrego dnia. Błyszczeli za to rywale, którzy od początku postawili na mocny serwis, skuteczny return i aktywność pod siatką. W pierwszej partii przy swoim podaniu stracili łącznie zaledwie trzy punkty. Kubotowi i Melo znacznie trudniej przychodziło wygrywanie własnych gemów serwisowych. Przy stanie 2:2 po autowym zagraniu Brazylijczyka zostali przełamani i jak się później okazało, był to "break" na wagę zwycięstwa w tej odsłonie. Wyżej notowany z duetów próbował jeszcze walczyć w końcówce, Kubot popisał się m.in. efektownym lobem. Efektem były jednak jedynie trzy obronione setbole.

Początek drugiej odsłony również nie potoczył się dobrze dla pierwszego debla na liście ATP. Zaczęła się od straty podania po podwójnym błędzie serwisowym Polaka. Szalejący pod siatką rywale takiej szansy nie zmarnowali i po chwili prowadzili już 2:0. Kubot i Melo nie poddawali się - odrabiali straty w kolejnych gemach, ale przy równowadze decydujące punkty zdobywali przeciwnicy. Polsko-brazylijski duet przy stanie 1:3 po raz kolejny został przełamany. Lubinianin w końcówce błysnął akcją pod siatką, ale po chwili zepsuł zagranie i Kontinen z Peersem zyskali piłkę meczową przy równowadze. Punkt na wagę obrony tytułu zdobył Australijczyk.

Dziękuję polskim kibicom, którzy się tu pojawili. Niestety, nie mieliśmy sposobu na pokonanie rywali - podsumował smutny Polak.

Wraz z Brazylijczykiem wygrali w tym roku sześć turniejów, czym nie może pochwalić się żadna inna męska para tenisowa.

Z finałowymi przeciwnikami spotkali się już po raz piąty w tym sezonie. Bilans jest korzystny dla fińsko-australijskiego debla, który - poza niedzielnym spotkaniem - zwyciężył też w majowym ćwierćfinale w Rzymie, sierpniowym finale w Waszyngtonie i decydującym meczu w Szanghaju w październiku. Liderzy światowej listy (w indywidualnym rankingu deblistów Melo jest pierwszy, a Kubot drugi) z kolei cieszyli się ze zwycięstwa w lipcowym półfinale Wimbledonu. Kontinen i Peers również w tym sezonie wygrali jedną imprezę wielkoszlemową - styczniowy Australian Open.

35-letni Polak po raz czwarty w karierze wystąpił w kończącej sezon imprezie masters. W latach 2009-10, grając w parze z Marachem, zatrzymał się na fazie grupowej. Trzy lata temu, gdy partnerował mu Szwed Robert Lindstedt, dotarł do półfinału. Na tym etapie lepsi okazali się Chorwat Ivan Dodig i... Melo.

Młodszy o rok Brazylijczyk imponuje regularną i wysoką formą w ostatnich latach. Po raz piąty w karierze i z rzędu zagrał w imprezie dla najlepszych tenisistów sezonu (dotychczas zawsze startował w niej z Dodigiem). W finale wystąpił po raz drugi, wcześniej w 2014 roku.

W decydującym spotkaniu męskiego mastersa wystąpiło wcześniej trzech Polaków. W singlu w 1976 roku Wojciech Fibak, a w 2011 roku w deblu Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg. Wszyscy musieli uznać wyższość rywali. Imprezę tę - w kobiecej odsłonie - wygrała zaś w 2015 roku Agnieszka Radwańska.

W niedzielę w Londynie odbędzie się jeszcze finał singla, w którym David Goffin (7.) zmierzy się z Bułgarem Grigorem Dimitrowem (6.).

Wynik finału debla:

Henri Kontinen, John Peers (Finlandia, Australia, 2) - Łukasz Kubot, Marcelo Melo (Polska, Brazylia, 1) 6:4, 6:2.

(m)