Dziś na skoczni Bergisel w Innsbrucku trzeci konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Zobaczymy w nim 6 Polaków. Wczorajsze kwalifikacje, wygrane przez Dawida Kubackiego, pokazały, że jednym skokiem można odrobić do prowadzącego w turnieju Halwora Egnera Graneruda ponad 20 punktów, a strata Polaka to 26,8 pkt. "Wiem, że jest to spora różnica punktów, ale też wiem, że sport jest nieprzewidywalny. Tutaj niczego nie można być pewnym do ostatniego skoku. Na pewno będę walczył do samego końca" - mówi w rozmowie z Wojciechem Marczykiem z redakcji sportowej RMF FM Dawid Kubacki. Początek konkursu o 13:30.
Wojciech Marczyk: Różnica między tobą a Granerudem w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni jest duża. To 26,8 pkt. Ty o tym myślisz? Czy skupiasz się tylko na swoich skokach?
Dawid Kubacki: Mam tego świadomość i wiem, jaka jest różnica. Ja nawet nie muszę patrzeć w tabelki, bo po każdym skoku i każdym konkursie dziennikarze mi przypominają, jaka jest różnica. Wiem, że sporo punktów nas dzieli, ale też wiem, że sport jest nieprzewidywalny. Tutaj niczego nie można być pewnym do ostatniego skoku. Na pewno będę walczył do samego końca. A jak rywalizacja się zakończy, tego nie jestem w stanie przewidzieć. Tutaj się może dużo rzeczy wydarzyć. Ja spokojnie robię swoje. Wiem też, że w pierwszej części turnieju sporo błędów popełniłem w swoich skokach. Tego żałuję. Cieszę jest też jednak z tego, że mimo tych błędów większych lub mniejszych cały czas jestem w stanie walczyć o czołową trójkę. Wiadomo, że chciałbym wygrywać, ale jestem człowiekiem i mogą mi się błędy przytrafiać. Dla mnie najważniejsze jest to, że wiem, w których elementach przytrafiają się błędy. Wiem, jak to naprawić i jestem przekonany, że mogę skakać na jeszcze lepszym poziomie.
Skupiasz się więc na swojej pracy?
To co ja mam zrobić jest dla mnie najważniejsze. A jakie będą wyniki to dowiemy się po zawodach. Teraz i tak nic nie przewidzę.
Turniej Czterech Skoczni jest chyba o tyle niewdzięczny, że tylko zwycięzca dostaje nagrodę tego złotego orła.
W turnieju pierwsze trzy miejsca są medalowe, podobnie jak jest na igrzyskach czy zawodach Pucharu Świata, ale tutaj na turnieju tylko jeden dostaje złotego orła. Nie ma wróbelka za trzecie miejsce.
Albo bażanta...
Albo bażanta, więc to jest trochę inna sytuacja, ale z drugiej strony zwycięzca jest zawsze najważniejszy i o wygraną się walczy. Ja wiem, że mnie na nią stać. Od początku walczę o to, żeby być na pierwszym miejscu. Ta walka jak na razie wychodzi mi z drobnymi błędami. Ja moich skoków jestem pewien i wiem, że o wygraną mogę walczyć do samego końca. Zawsze jednak przeciwnicy mogą być lepsi ode mnie i tego się przewidzieć nie da.
Konkursy w Innsbrucku już nie raz wywróciły klasyfikację Turnieju Czterech Skoczni do góry nogami.
Taka jest statystyka. Ja się jednak tego nie obawiam, bo wiem, że potrafię dobrze skakać. Wierzę też, że warunki będą na tyle stabilne, że będzie można sprawiedliwie rywalizować. Ja jednak nadal muszę zrobić swoje. Wyjść oddać dobry skok i jeżeli tak zrobię, to będą schodził ze skoczni z uśmiechem na ustach.
Trzeba przyznać, że kibice na tym turnieju dopisują. Jest ich mnóstwo. Dawno nie mieliśmy konkursów, gdzie było po 20 tys. fanów na trybunach. Ciebie to napędza? Czy w czasie skoku jesteś tak skupiony, że nie zwracasz na to uwagi?
Ja lubię, kiedy kibice są na skoczni. Oni dają dużo emocji i radości. Kibice przychodzą na skocznię, żeby dzielić się tymi emocjami, które ja im daję. Dlatego też staram się od nich czerpać pozytywną energię. To mnie jeszcze dodatkowo motywuje, mimo że jestem wystarczają zmotywowany. Ja czuję jednak, że kiedy są kibice i jest głośno to jestem w stanie znaleźć nieuwolnione pokłady energii, które zadziałają i niosą człowieka jeszcze dalej w tym skoku.
A czy to, że już zgarnąłeś złotego orła za wygranie turnieju, dodaje pewności siebie w tej rywalizacji?
Tak, bo to mi przypomina, że ja w takiej sytuacji już byłem i poradziłem sobie w niej. To pokazuje też, że potrafię to zrobić. A jeżeli człowiek ma pewność, że to co robi się sprawdza i działa, to jego pewność siebie jest na odpowiednim poziomie i ja to w ten sposób traktuję.
A bardziej wolisz tą austriacką część Turnieju Czterech Skoczni czy niemiecką?
Obie są fajne. Ja ich nie rozgraniczam. Patrząc statystycznie na ten turniej, który wygrywałem, to lepiej mi szło w tej drugiej części, ale to jest statystyka. Skocznie lubię tak samo. A nie jestem w stanie powiedzieć, czemu tak było. Czy to ja lepiej skakałem w tej austriackiej części, czy lepiej do tego podszedłem niż inni. Wiem, że i na jednej, i na drugiej części turnieju jestem w stanie sobie dobrze radzić. A to powoduje, że czuje się komfortowo.