Marcin Janusz, który niedawno zdobył z kolegami z reprezentacji siatkarzy wicemistrzostwo olimpijskie, wraca już do klubowej rzeczywistości i przygotowuje się do nowego sezonu. W rozmowie z Wojciechem Marczykiem opowiedział o swojej kontuzji pleców i o oczekiwaniach ZAKSY Kędzierzyn-Koźle na zbliżające się ligowe rozgrywki.
Podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, polscy kibice drżeli o plecy Marcina Janusza. Końcówka turnieju okazała się dla niego kontuzjogenna. Jak nasz siatkarz czuje się teraz?
Już dobrze. Miałem kilkanaście dni wolnego - przyznał w rozmowie z RMF FM.
Do tego dochodzi terapia, którą robiliśmy w trakcie igrzysk; zaczyna z czasem przynosić efekty, więc czuje się bardzo dobrze. Oczywiście test będzie na boisku. Takiego typowego, pełnego treningu siatkarskiego jeszcze nie odbyłem, zatem nie będę zapeszać - dodał.
Nasz rozgrywający stwierdził, że o ostatnich dolegliwościach mógłby "długo i dużo mówić".
Mam kilka rzeczy, z którymi się zmagam, ale to nic groźnego. Nie wykluczy mnie to z gry na dłuższy okres - zapewnił. Marcin Janusz wspomniał, że problemy zdrowotne potrafią wracać w złych momentach i ciężko jest im zaradzić, szczególnie przy napiętym kalendarzu rozgrywek, jak np. na igrzyskach, gdzie Biało-Czerwoni grali co dwa dni.
Były zastrzyki, terapia, żeby postawić mnie na nogi. Zastosowaliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby postawić mnie na nogi przed finałem. Oczywiście, kiedy problem się nawarstwia, to jest tylko gorzej - wyjaśnił reprezentant.
Wojciech Marczyk zapytał swojego rozmówcę także o to, czy tytuł wicemistrza olimpijskiego zmienił u niego sposób postrzegania samego siebie.
Jak myślałem o tym wszystkim przed igrzyskami, to zupełnie inaczej wyobrażałem sobie siebie po zdobyciu medalu. Może to jeszcze do mnie nie dociera? - przyznał siatkarz.
Ale ja do wszystkiego podchodzę na chłodno. Jestem szczęśliwy, spełniłem wielkie marzenia. Nie chodzę jednak podekscytowany, nie wspominam cały czas, co się działo w Paryżu - dodał.
Dobry wynik w Paryżu może także wlać ducha nadziei w serca kibiców ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, w której Marcin Janusz, ale i Bartosz Kurek grają na co dzień.
My też mamy taką nadzieję - zgodził się gość Wojciecha Marczyka. Oczywiście trudno teraz cokolwiek prognozować. Nie mieliśmy jeszcze treningów w pełnym składzie. Biorąc pod uwagę, kto został w zespole, kto nowy dołączył, myślę, że możemy stworzyć fajną ekipę, która będzie walczyć o najwyższe cele. Chciałbym powiedzieć więcej, ale po prostu jest za wcześnie na wnioski. Wszyscy są młodzi, zmotywowani. To widać. Nowi będą chcieli się pokazać. Inni chcieliby zmazać plamę po ostatnim sezonie. Motywacji nie będzie nam brakowało. Waleczności też. Umiejętności mamy. A jak to się poskleja, to dopiero pokaże czas i zweryfikują pierwsze mecze - wyjaśnił Janusz.
Sportowiec podpisał się pod słowami, że początek sezonu może być czasem na zbudowanie automatyzmów w grze ZAKS-y, ale istnieje szansa, że od samego początku wszystko "zaskoczy".
Ze swojej strony zrobimy wszystko, żeby było jak najlepiej - powiedział. A jak wyjdzie to zobaczymy - dodał.