Biało-czerwoni siatkarze szykują się do ostatniego meczu w fazie grupowej mistrzostw Europy. Dziś wieczorem przeciwnikiem kadry Vitala Heynena będzie reprezentacja Ukrainy, która pokonała wczoraj Estonię 3:0. Polacy odpoczywali w środę od rozgrywania meczów, ale nie od treningów. Vital Heynen przeprowadził dwa: w siłowni i w hali. Siatkarze mieli też odrobinę wolnego. O tym, co robić w dniu, w którym nie ma meczu – z kapitanem naszej reprezentacji Michałem Kubiakiem rozmawiał Wojciech Marczyk.
Wojciech Marczyk RMF FM: Polska piątym gospodarzem Euro.
Michał Kubiak: Zgadza się. Przy tych kibicach, którzy są - czujemy się jak w domu, choć gramy kilkaset kilometrów od granicy. Kibice są niesamowici, dziękujemy im z całego serca i zapraszamy wszystkich na kolejne mecze. Nie wiem, jakie są oficjalne dane jeśli chodzi o kibiców na meczu z Holandią, ale ja uważam, że Polaków było więcej niż 7 tysięcy. Z tego, co mówiono, było 11 tysięcy kibiców, a ja nie widziałem, żeby było aż 4 tysiące Holendrów i za to czapki z głów przed naszymi kibicami. Zapraszamy na kolejne fazy, bo pomaga nam to, że gramy w domu.
Z jednej strony mieliście wczoraj dzień wolny, ale był to dzień świetnie zorganizowany. Dwa treningi, jeden w siłowni, drugi w hali. Ale jak zorganizować sobie czas, żeby jeszcze w taki dzień odpocząć?
Było co robić i nie ma też sensu przez cały dzień leżeć w pokoju. Trzeba wyjść i porobić coś innego, żeby ten dzień trochę szybciej zleciał. Organizujemy sobie czas na tyle, na ile kto lubi, potrafi i chce. Trener też nie jest takim człowiekiem, który nam coś nakazuje, ale słucha różnych propozycji i wybiera jego zdaniem najlepszą, więc wszystko jest poukładane.
Przypominasz o tym, że dużo rozmawiacie z trenerem. Ta relacja wygląda na przyjacielską.
Nie nazwałbym tak tego, bo dystans miedzy trenerem a zawodnikiem musi być. Nie jesteśmy kolegami, choć mamy ze sobą dobry kontakt. Nie po to jesteśmy w reprezentacji, żebyśmy byli z trenerem kolegami i chodzili na piwo czy drinki. Trener jest trenerem; słucha naszych propozycji; nie jest zawsze tak, że zawsze dostosowuje się do tego, co my powiemy, bo on jest głównym dowodzącym i on odpowiada później za to, co się będzie działo. Mamy jednak możliwość wpływania na to, jak wygląda dzień, co będziemy robić i nie jest nam nic narzucane, tylko jest to zrobione z głową. Część z nas wyszła na spacer, ale do centrum Amsterdamu jest chyba za daleko, bo to podobno 30 minut jazdy samochodem, a nie chodzi też o zwiedzanie dzielnicy czerwonych latarni. Tutaj dookoła hotelu jest kilka miejsc, do których można się przejść i pooddychać świeżym powietrzem.
Na zeszłorocznych mistrzostwach świata były problemy z hotelem. Teraz jest w porządku?
Tamten hotel zostawmy, bo o nim zostało powiedziane już wszystko a może i nawet za dużo. Tu jest zupełnie inny poziom jeśli chodzi o hotel, wyżywienie i standard tego, co się tu dzieje. Z tego też jesteśmy zadowoleni.