Za nami kolejny świetny sezon siatkarskiej reprezentacji Polski. Biało-czerwoni we wtorek zdobyli srebro Pucharu Świata, a wcześniej wywalczyli brąz mistrzostw Europy i Ligi Narodów oraz zapewnili sobie kwalifikację olimpijską. Ten sezon był bardzo długi. Nasi reprezentanci rozegrali ponad 40 spotkań o stawkę. O sezonie kadrowym, ale także o wejściu do reprezentacji Wilfredo Leona, z Jakubem Bednarukiem asystentem Vitala Heynena i szkoleniowcem MKS-u Będzin rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Wojciech Marczyk: Zakończył się sezon reprezentacyjny i to zakończył się z przytupem. Trzy imprezy trzy medale i do tego gładko wywalczona kwalifikacja olimpijska.
Jakub Bednaruk: Taki był plan, że najważniejsze są kwalifikacje. Oczywiście szkoda tych mistrzostw Europy. Cały czas będzie szkoda tego meczu ze Słowenią. Warto pamiętać, że ciągle jesteśmy w czubie, a to nie jest łatwe się w nim utrzymywać. Nie wszystkie zespoły tak potrafią i każdy turniej kończyć na podium. To świadczy o jakości drużyny, a nie ma już przepaści w tym topie siatkarskim między Rosją, Brazylią, USA, Polską, Serbią, Francją - może Włosi już trochę mniej, ale zawsze będą groźni - żeby tak jak 15 lat temu jeden zespołu dominował jak Brazylia. Nie, to tak nie wygląda. Czasem wystarczy słabszy dzień. Raz my wygramy 3:2 raz oni, ale żeby cały czas w topie się utrzymywać to jest sztuka.
To też chyba pokazał mecz z Brazylią w Pucharze Świata. Polacy zagrali świetny mecz, ale przegrali 3:2.
Nie chcę mówić, że jedna piłką bo tamten set mógł się różnie potoczyć, ale często jest to różnica jednej piłki. Jednej zagrywki, uderzenia w taśmę. Ta jakość jest tak zbliżona, że możemy wygrać igrzyska - bo my myślimy o igrzyskach - ale można tez medalu nie zdobyć grając dobrą siatkówkę.
Ten sezon był nie tylko kosmiczny pod względem wyników, ale też rozegranych spotkań. Biało czerwoni rozegrali ponad 40 meczów o stawkę.
Dla mnie to jest szaleństwo. Bo jeżelibyśmy porównali naszą dyscyplinę do jakichkolwiek innych, bo już nie mówię o piłce nożnej - w tej w reprezentacji gra się ok. 8 spotkań w sezonie, więcej jak jest turniej, ale czasem na nim gra się tylko 3. W siatkówce taka liczba meczów jest zabójcza dla zawodników, mordercza. Oglądałem troszkę tego reprezentanta Iranu, którego ściągnęliśmy do Będzina, Fayaziego i on umiera. A co będzie jak przyjedzie do klubu? Ja przypominam, że popularność robi się kadrami, ale chłopaki przede wszystkim zarabiają w klubach i to one płacą za zawodników. Jeżeli ja mam jako klub płacić duże pensje zawodnikom, którzy przyjeżdżają po sezonie reprezentacyjnym wypruci, to średnio to wygląda. To jest taka sytuacja jakbym kupił sobie Ferrari, ale ono przyjeżdża bez czterech kół. Niby to jest Ferrari, ale nie będzie jeździło. W tym roku się tego bardzo dużo nagromadziło. To trzeba jakoś przemyśleć, bo granie pierwszego meczu Pucharu Świata we wtorek po finale mistrzostw Europy w niedzielę zmieniając strefy czasowe o 7 godzin... no nie wiem. Wiele osób pewnie powie: "to są sportowcy, oni muszą dać sobie radę", ale to tak nie wygląda.
A czy właśnie w tym tkwi dziś siła polskiej reprezentacji? Mogliśmy sobie na to pozwolić, żeby na początek Pucharu Świata sprowadzić zawodników mniej zmęczonych z Polski, która przyleciała razem z Panem i nie stracić jakości.
Ja to nazywam złotymi czasami polskiej siatkówki. Najlepszymi czasami polskiej siatkówki. Od początku Ligi Narodów zagrało ok. 30 zawodników, a praktycznie nie zmieniliśmy jakości gry. Proszę zwrócić uwagę na inne kadry. Rosja - przyjeżdża teoretycznie drugim składem na PŚ i tam się nie liczy. Włosi? Jeszcze gorzej. To topowe drużyny jeżeli wymienią ten podstawowy skład to ich jakość spada, a my jakość trzymamy. To jest przede wszystkim siła polskiej ligi. Oczywiście gwiazdy typu Kubiak, Drzyzga i teraz Kurek wyjeżdżają do tych najbogatszych - jak Japonia, albo najmocniejszy jak Włochy lig. Jednak z tych 30 zawodników to powiedzmy wprost 25 gra w polskiej lidze. Oczywiście nasza liga nie będzie nigdy tak mocna jak włoska, bo nie ma takich pieniędzy. Nasza liga jest jednak równa, ma dopływ młodzieży i mamy dobre szkolenie i tym trzeba się chwalić.
Czy Wilfredo Leon wkomponował się już w tą reprezentację? To było jedno z najważniejszych pytań jakie sobie zadawaliśmy, przed tym najważniejszym rokiem czyli rokiem igrzysk olimpijskich.
Ja myślę, że to szybko przyszło. Ja myślę, że on paradoksalnie najsłabszy turniej to miał ten kwalifikacyjny w Gdańsku, który wygraliśmy. Później grał już tylko lepiej. A to dobrze. Leon się szybko wkomponował. To też jest ważne, że szybko się nauczył polskiego. Jeżeli grasz w kadrze Polski to musisz mówić po Polsku. Bardzo liczymy też, że trenerzy się nauczą mówić po polsku.
Vital Heynen umie mówić po polsku, ale jakby się trochę wstydzi.
Vital wiele rzeczy umie. To jest facet wielu talentów, ale miło jest jak w reprezentacji Rosji trener Sammelvuo mówi po rosyjsku do zawodników. Wracając jednak do Leona - on już jest nasz. To jest rewelacyjny zawodnik i gdzie on by nie grał, to szybko wkomponuje się w zespół.
Jest coś co Pana jako członka sztabu tej reprezentacji niepokoi przed przyszłym sezonem - sezonem olimpijskim?
Co może niepokoić Vitala to chyba jedynie to, że ma tylu zawodników do wyboru, ale taki niepokój to każdy trener chciałby mieć. Może niepokoić jedna rzecz, ale to już Vital zwracał chyba na to uwagę. Po takim sezonie reprezentacyjnym jak chłopaki wrócą do klubów, kiedy pozdychają? Bo pozdychają na pewno. Chociaż może nasi mniej, bo nie byli tak obciążeni. Cześć zawodników będzie w klubach umierało po tak takim cztero czy pięcio miesięcznym cyklu. My może jednak się tym mniej martwmy, bo to będą umierali fizycznie zawodnicy z innych krajów (śmiech). Ja się tylko martwię o tego mojego Fayaziego, bo jak już widziałem dwa ostatnie mecz to on już na czworaka chodził po boisku.
W ostatnim meczu z Polską nie zagrał.
Tak, ale to dobrze. Nie pokazał wszystkiego i my szykujemy go na ligę, żeby zrobił parę sztuczek. Co mnie niepokoi? Najważniejsze, że wszyscy jesteśmy zdrowi. Nie ma poważnych kontuzji. Bartek Kurek wraca do grania - co cieszy. Szalpuk po przeciętnej końcówce sezonu w Bełchatowie wraca do grania. Śliwka rewelacyjny sezon - pewniak. Kwolek - coraz lepszy. Środkowi to już nie mówię. Karol Kłos, który miał już iść na emeryturę wzięty na Ligę Narodów, żeby pilnował porządku jako kapitan, a on się zrobił podstawowym środkowym. Bardzo się cieszę z tego, fantastyczna sprawa. To jest problem, żeby Vital wygrał to właściwą grupę. Wydaje mi się jednak, że on już wybrał. Ta szóstka, która teraz dłuższy czas grała, to jest ta szóstka, którą on już miał w głowie z rok temu. To wszystko i taka otoczka, że mamy dwie równe szóstki to cieszy, ale każdy trener musi mieć plan i Vital go ma. My oczywiście jesteśmy jednym z faworytów na Igrzyska, ale ten turniej moim zdaniem będzie wyglądał tak jak mecz z Brazylią w PŚ. Staną naprzeciwko siebie naprawdę mocne drużyny i jedna piłka może decydować, kto będzie miał medal, a kto nie.
A to nie jest też problem, że na igrzyska pojedzie jedynie 12 zawodników?
Nie chcę używać mocnych słów. W siatkówkę gra się w 14. Na igrzyska jedzie 12, bo organizatorzy chcą zaoszczędzić na jednym pokoju. Rozszerzamy o ileś dyscyplin każde igrzyska, a dwie osoby nie mogą pojechać ponieważ względy ekonomiczne podobno decydują. Mistrzostwa świata, Europy, Puchar Świata, wszystkie ligi gra się w 14 a igrzyska w 12, bo względy ekonomiczne decydują. Już dziś nie gra się na jedno libero, tylko na dwóch, żeby móc zespół w pełni wykorzystać. Gra się na 4 środkowych. Dla mnie to jest w ogóle nie zrozumiałe, że tak silna dyscyplina, nie może przeskoczyć tak małej rzeczy jak jeden pokój dla jednej drużyny, a tych zespołów i tak jest mało. Ja nie jest w stanie tego pojąć, jak można tak robić.
A czy reprezentacja nie stała się zakładnikiem swoich dobrych wyników? Bo w tym sezonie zdobywamy trzy medal i kwalifikację olimpijską, a i tak można słyszeć narzekania, że nie ma złotego medalu czy Pucharu Świata czy Mistrzostw Europy. Nie jest tak, że po prostu od kadry teraz zawsze będzie już się oczekiwać sukcesu?
To dobrze, że tak jest. Jeżeli my cieszymy się brązem, ale nie jesteśmy nim zaspokojeni, to jest rewelacja. To znaczy, że chcemy więcej. Róbmy tą presję. To nie jest problem. Ja uważam, że to nie jest problem. Niech presję na nas, zawodników i ogólnie na siatkówkę wywierają kibice. My mamy tak silny zespół, że chcemy wygrać wszystkie imprezy. Jeżeli nam się nie uda, trudno. My się nie zadowalamy samą kwalifikacją do dużej imprezy. Nie robimy fety na stadionie, że weszliśmy do Mistrzostw Europy, tylko gramy o medale. Jeżeli nie wygramy jesteśmy smutni, to jest sport, ale doceniamy, że jesteśmy w czubie.