To będzie największa lekcja wychowania fizycznego w Polsce, a być może i na świecie! Już 16 listopada na warszawskim Torwarze odbędzie się Artur Siódmiak Camp. Były zawodnik reprezentacji Polski w piłce ręcznej już od 3 lat namawia dzieci do uprawiania sportu. Jak przyznaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Pawłem Pawłowskim, jest w tym bardzo skuteczny. O tym jak zachęcić młodych ludzi do treningów i dlaczego warto uprawiać sport? Przeczytajcie rozmowę z Arturem Siódmiakiem.
Paweł Pawłowski RMF FM: W połowie listopada twój Camp. To nie pierwsza tego typu inicjatywa. Skąd wiec ta ciągła chęć do namawiania dzieci do uprawiania sportu?
Artur Siódmiak: Walczymy z otyłością, z chorobami cywilizacyjnymi. Ostatnio WHO wydała informację o stanie otyłości najmłodszych. Polska jest niestety w niechlubnym czubie tego zestawienia. Chodzi o to, żeby zachęcić dzieci do uprawiania sportu, do ciekawych form zajęć sportowych. Stąd pomył trzeciej edycji największej lekcji wychowania fizycznego. Największej na całym świecie! Nikt tego nie robił jeszcze! Tym razem planujemy zaprosić na Torwar 7 tysięcy dzieci. Zgłoszeń mamy już ponad 10 tysięcy, dlatego w tym roku nie wszyscy chętni będą mogli wziąć udział w tych zajęciach. Przewidzieliśmy, że impreza będzie trwała od 9:00 do 17:00. Będą to 45-minutowe cykle, tak jak na lekcjach wychowania fizycznego. Oprócz tego wiele atrakcji, gwiazd sportu, będzie m.in. Jurek Dudek, Piotrek Małachowski, Tomek Majewski i wielu innych sportowców z pierwszych stron gazet.
Czy w dzisiejszym świecie, w którym przez media społecznościowe zaglądamy w prywatne życie gwiazd, te spotkania ze sportowcami na żywo są dla dzieci nadal atrakcyjne?
Myślę, że jako sportowcy stanowimy pewien bodziec i przykład tego, że można osiągnąć w sporcie sukces. Może to być pewnym dodatkiem do fajnego życia, bo poprzez sport rozwijamy się, sport wychowuje. W przyszłości może być on już traktowany komercyjnie. Oczywiście nie każdy będzie mistrzem świata czy Europy, nie każdemu będzie dane grać w reprezentacji Polski, ale staramy się te dzieci do sportu przyciągać poprzez rolę ambasadorów, których jest naprawdę wielu. Są siatkarze: Łukasz Kadziewicz i Krzysztof Ignaczak. Są też gwiazdy estrady, m.in. Rafał Brzozowski, który obiecał, że coś nawet zaśpiewa. Więc to są ludzie, którzy swoją postawą namawiają do uprawiania sportu i swoją historią motywują do działania.
Mówisz, że sport wychowuje, że przed niektórymi jest komercyjna kariera, ale czego sport uczy w życiu codziennym? Przecież w sporcie ponosimy porażki i odnosimy zwycięstwa - tak często jest przecież w życiu.
Sport wychowuje, sport uczy pokory, cierpliwości i systematyczności. To doskonałą forma odreagowania po normalnych zajęciach w szkole. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że uwielbiałem lekcje wychowania fizycznego. Uwielbiałem się ruszać po ciężkich lekcjach matematyki czy języka polskiego. Sprawiało mi to ogromną frajdę! Sport jednoczy różne środowiska. Element rywalizacji, aspekt zwycięstwa i porażki, pokora - to wszystko wpływa pozytywnie na rozwój dzieci.
W szkole z chęcią chodziłeś na wychowanie fizyczne. Jak w takim razie zaczęła się twoja historia jako sportowca?
Pochodzę z bardzo sportowej rodziny i zawsze byłem żywotnym dzieckiem. Nie miałem problemów z tym, żeby się ruszać. Kiedyś były jednak inne czasy. Były trzepaki, były podwórka. Teraz dzieciom trzeba zaproponować ciekawą formę spędzania czasu. W moim przypadku na początku była to zabawa. Czerpałem z tego ogromną radość. Rywalizacja w drużynach młodzików, juniorów, w lokalnym klubie Nielba Wągrowiec, z którego pochodzę. Później nie myślałem o wielkiej karierze. Dopiero w wieku około piętnastu lat zostałem dostrzeżony przez trenera kadry juniorów. Wtedy zaczął się taki większy sport. Natomiast miałem marzenia, które udało mi się spełnić. Dlatego uważam, że trzeba marzyć, trzeba próbować. W pierwszej fazie jest to zawsze zabawa i rywalizacja. Dopiero później ci najbardziej wytrwali i utalentowani mają szanse osiągać wielkie sukcesy.
Chwile temu mówiłeś o ambasadorach akcji, o gwiazdach. Pamiętasz, kiedy ty spotkałeś swojego sportowego idola po raz pierwszy?
Oprócz piłki ręcznej interesuję się również koszykówką. Dla mnie idolem zawsze był Michael Jordan. Niestety nie mogłem go spotkać. Natomiast na igrzyskach w Pekinie był Kobe Bryant i tam go spotkałem. Jest to postać, która nie była moim idolem ale jest gwiazdą światowego sportu. Jeśli chodzi o innych sportowców, to podziwiałem swoich kolegów, grających w reprezentacji Polski. Było ich wielu, a ja zawsze marzyłem o występach w koszulce z orzełkiem na piersi. Kiedyś patrzyłem na nich i myślałem o tym, jak bardzo chciałbym być w tej kadrze. Nie wiedziałem, czy mi się to uda, ale dużo szczęścia, uporu, talentu i wytrwałości spowodowało, że w tej kadrze zagrałem i to nie raz, ale ponad 100 spotkań.
Wracając do samego Campu, sprecyzujmy jak będzie wyglądała ta największa lekcja wychowania fizycznego?
Podzielimy dzieci na grupy. 500 osób na jedną lekcję. Każda grupa będzie ćwiczyć 45 minut na stacjach multisportowych. Oczywiście ja jestem związany z piłką ręczną, więc takich stacji będzie trochę więcej. Natomiast otwieramy się na wszystkie dyscypliny sportu. Będzie rozgrzewka tak jak na lekcji wychowania fizycznego. Dzieci będą mogły brać udział w wydzielonych sektorach w różnych ćwiczeniach, które przygotowaliśmy dla nich. Po 45 minutach mogą zejść, odpocząć i spotkać fajne gwiazdy sportu. Przygotowaliśmy w kuluarach Torwaru wiele atrakcji, więc kilka godzin spędzonych ze sportem, z gwiazdami sportu na pewno zapadnie dzieciom w pamięci. Z poprzednich lat mamy sygnały, że dzieci po tych lekcjach zaczęły trenować nie tylko piłkę ręczną, ale w ogóle uprawiać sport. Myślę, że to co zapoczątkowaliśmy 3 lata temu jest jak najbardziej wskazane i to, że dzieci zaczęły uprawiać sport po prostu cieszy. To społeczeństwo musi być zdrowsze.