Siedem zwycięstw i tylko jedna porażka – takim dorobkiem mogą pochwalić się polskie siatkarki, które szykują się do kolejnego turnieju. Biało-Czerwone przeniosły się z Chin do Korei Południowej, gdzie już jutro zagrają z reprezentacją USA. Amerykanki są w świetnej formie. Na swoim koncie zgromadziły tyle samo zwycięstw, co siatkarki z Polski. Jutrzejsze starcie będzie zatem walką o prym w Lidze Narodów. Przed tym meczem ze środkową reprezentacji Polski Agnieszką Korneluk rozmawiał Paweł Pawłowski.
Paweł Pawłowski RMF FM: Jak wasze samopoczucie po przylocie do Korei?
Agnieszka Korneluk: Do Korei przylecieliśmy z Chin, jednak już po ponad tygodniu spędzonym w Chinach. Tutaj jest tylko godzina różnicy, dlatego możemy spać normalnie i nie mamy żadnych takich przygód, że budzimy się w środku nocy.
Coś was zaskoczyło po przylocie do Korei?
Myślę, że jeżeli chodzi o organizację, to i w Hongkongu, i tutaj w Seulu jest ona na naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Nie mamy na co narzekać. Natomiast kiedy wysiadałyśmy na lotnisku w Seulu, to w końcu mogłyśmy odetchnąć. W Chinach panowała naprawdę bardzo wysoka wilgotność i ciężko się tam oddychało. Była też pora deszczowa; prawie codziennie te deszcze były dosyć ulewne. Tu jest już nieco przyjemniej, chociaż wciąż jest 30 stopni. Na szczęście da się normalnie oddychać, bo wilgotność jest niższa.
Do turnieju przystępujecie w roli liderek tabeli? To dodatkowa presja czy dodatkowa pewność siebie?
Myślę, że każdy medal ma dwie strony i tak jest tutaj. Z jednej strony wygrywanie spotkań na najwyższym poziomie daje nam pewność siebie, ale z drugiej też przystępujemy do kolejnych spotkań w roli faworyta. W meczu z Amerykankami które są na górze tabeli, powinnyśmy się bić jak równy z równym. Musimy się skupić w stu procentach na naszej grze; na tym, co my robimy dobrze i starać się to utrzymywać na boisku.
Czego można obawiać się w reprezentacji Stanów Zjednoczonych? Na co trzeba uważać szczególnie?
Myślę, że Amerykanki to zespół, który od wielu lat prezentuje swój system gry. Wszystkie zawodniczki mają podobną charakterystykę, ale to system powoduje, że każda z nich wie, jak funkcjonować. My natomiast na każdego przeciwnika próbujemy znaleźć inny sposób, ale też utrzymując tę naszą grę. W meczu z USA ten zespół, który narzuci ten swój system, swój styl gry, wyjdzie zwycięsko z tego spotkania.
W oczekiwaniu na powrót do gry Joanny Wołosz, współpracujesz z innymi rozgrywającymi. Jak ci się z nimi gra?
Asia wróciła do treningu, co na pewno cieszy. My tutaj skupiamy się na swojej robocie z tymi rozgrywającymi, które tutaj są, czyli z Kasią i z Julką. Staramy się jak najlepiej zgrać, jak najlepiej zrozumieć i myślę, że wychodzi nam to całkiem dobrze.
Czujecie, że to ten sezon, w którym wasz potencjał został wreszcie uwolniony?
Myślę, że jeszcze ciągle nam brakuje takiego utrzymania wysokiego poziomu przez dłuższy czas i wygrania tak jakiegoś trofeum. Idziemy dobrą drogą. Pokazaliśmy już w tamtym sezonie, że mimo trudnego początku rozkręcałyśmy się z biegiem czasu i w mistrzostwach świata pokazałyśmy naprawdę fajną grę. Teraz czas na kontynuację i utrzymanie tego jak najdłużej.
Celem na ten sezon jest Liga Narodów i wysoki ranking, który pomoże w kwalifikacji olimpijskiej?
Celem tego projektu są igrzyska olimpijskie. Choć cel odległy, to jednak dla tego zespołu cel główny. Tak budujemy grę, aby się tam znaleźć. Oczywiście każdy wygrany mecz, każdy wygrany set może nam to zagwarantować. I też takie jest nasz cel, aby na każdym kolejnym spotkaniu skupić się maksymalnie i wynieść z niego tyle ile możemy.