Libijczycy są niezadowoleni z sytuacji po śmierci pułkownika Muammara Kaddafiego i wkrótce wybuchnie tam powstanie - twierdzi jeden z synów nieżyjącego dyktatora Libii Saadi. Jak zaznaczył, jest w stałym kontakcie z rodakami w Libii.
Saadi Kaddafi udzielił wywiadu dla telewizji Al-Arabij; po raz pierwszy zabrał głos publicznie od kilku miesięcy. Zapowiedział, że "w każdej chwili" jest gotowy wrócić do kraju. W tej chwili Saadi jest w Nigrze; zbiegł, gdy siły Narodowej Rady Libijskiej przejęły kontrolę nad stolicą, Trypolisem, w sierpniu 2011 roku.
Oświadczył, że "70 proc. Libijczyków nie jest zadowolonych z obecnej sytuacji", a libijski naród jest "rządzony przez gangi". Według Saadiego, "powstanie w kraju szerzy się z dnia na dzień, a wkrótce ogarnie cały kraj".
Libijczycy powinni zbuntować się przeciwko milicji i pogarszającej się sytuacji. Narodowa Rada nie jest legalnym organem i nie potrafi zapanować nad funkcjonariuszami - mówił.
Choć Kaddafiego obalono zbrojne milicje w dalszym ciągu odmawiają złożenia broni. Nierzadko dochodzi do starć między tymi grupami.
Musimy wywrzeć presję, aby zmienić tę sytuację i usunąć zło istniejące w Libii. Nie znamy czegoś takiego jak wybory. Jesteśmy muzułmańskim narodem - powiedział Saadi Kaddafi.
W czerwcu planowane są wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego.
38-letni Saadi Kaddafi znalazł schronienie w Nigrze, który nie chce go wydać Libii, mimo kolejnych apeli nowych władz tego kraju. Te oskarżają go o przywłaszczenie państwowej własności i zastraszanie w czasach, gdy kierował libijską federacją piłki nożnej. Interpol wydał nakaz aresztowania syna Kadafiego, obowiązujący we wszystkich 188 krajach członkowskich tej organizacji.