Na przesłuchaniach przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu sekretarz stanu Hillary Clinton potwierdziła, że bierze na siebie odpowiedzialność za to, co stało się w rezultacie ataku islamistów na konsulat w Bengazi 11 września ubiegłego roku. W ataku zginął ambasador USA w Libii Chris Stevens i dwaj jego współpracownicy.

Amerykańska sekretarz stanu przesłuchiwana była przed Komisjami Spraw Zagranicznych Senatu i Izby Reprezentantów. Opozycja zarzuca amerykańskiej administracji, że nie zadbała o bezpieczeństwo dyplomatów. Ujawniono, że wiele miesięcy wcześniej ambasador informował Waszyngton, że sytuacja w Libii pogarsza się i życie dyplomatów może być zagrożone. Departament Stanu jednak te informacje zbagatelizował.

Rand Paul, republikański senator pytał, dlaczego konsulat nie był chroniony przez piechotę morską. Hillary Clinton podkreśliła, że jej departament zrobił co mógł w tym czasie. Dodała, że dzięki działaniu dyplomatów uratowano wielu Amerykanów. Przypomniała też politykom, że to Kongres zmniejszył fundusze na ochronę placówek dyplomatycznych.

Senator John McCain tłumaczenia uznał za niewystarczające. Zasugerował nawet, że znów padły fałszywe wyjaśnienia. Na wiele pytań nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Naród amerykański na nie zasługuje i na pewno nie zasługuje na odpowiedzi fałszywe - oświadczył.

(j.)