Blisko 120 załóg stanie w piątek na starcie 4. edycji Rajdu Śląska. O odrobienie strat w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski będzie walczył Tomasz Kasperczyk, czyli dwukrotny zwycięzca tej imprezy. Dla Kasperczyka jest to pierwszy sezon w Volkswagenie Polo R5. Rywalizację w Rajdzie Rzeszowskim załoga Kasperczyk/Syty zakończyła na odległej pozycji, wygrywając jednak OS kończący rajd, za co udało zdobyć się 5 punktów do klasyfikacji generalnej RSMP. "Mam więc nadzieję, że dobre zakończenie Rajdu Rzeszowskiego będzie dobrym początkiem Rajdu Śląska" - mówi Kasperczyk, z którym rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Wojciech Marczyk: Na Rajdzie Rzeszowskim poniosłeś spore straty. Wygląda więc na to, że Rajd Śląska rozpoczniesz z pedałem gazu wciśniętym do samego końca. Musisz odrabiać.
Tomasz Kasperczyk: Na Rajdzie Rzeszowskim poniosłem takie straty, że ciężko będzie je odrobić, ale nie składamy rękawic. Rajdy nauczyły mnie tego, że trzeba walczyć do końca i tak naprawdę dopiero za kilka rajdów dowiemy się, kto zostanie mistrzem Polski. Z mojej strony będę robił wszystko, żeby wygrać ten rajd. Rajd Śląska wygrałem 2 razy i wiem, że stać mnie na to ponownie.
Długo rozmyślałeś po Rajdzie Rzeszowskim nad błędem, który popełniłeś?
Tak, to prawda, to był mój błąd. Nie wiem, dlaczego w tamtym zakręcie użyłem hamulca ręcznego i z całym impetem uderzyłem kołem. To było niemożliwe, żeby koło wytrzymało takie uderzenie. Może trochę szczęścia też zabrakło, bo gdybym chwilę później pociągnął ręczny, byłoby inaczej. Ciężko gdybać. Potem zrobiliśmy jednak wszystko co mogliśmy. Wygraliśmy "Power Stage" i wywieźliśmy największą możliwą liczę punktów. Musimy teraz walczyć dalej.
Te 5 punktów za wygranie ostatniego OS-u w Rzeszowie to dobry znak przed Rajdem Śląska?
Tak. Psycholog zawsze mówi mi, że stan tuż po stracie jest początkiem kolejnego startu. Mam więc nadzieję, że dobre zakończenie Rajdu Rzeszowskiego będzie dobrym początkiem Rajdu Śląska.
Trasa Rajdu Śląska w tym roku mocno zmieniona. Liczy on 100 km podzielonych na 7 OS-ów. Nie ma miejskich odcinków. Jak ocenisz tą trasę?
Jeden odcinek jest dokładnie taki sam jak w zeszłym roku. Jak się nie mylę, jest to odcinek Warszowice. Inne odcinki są zmienione. Na pewno są to trudne OS-y. Jest na nich co robić. Trzeba być maksymalnie skupionym. Szkoda co prawda tych miejskich odcinków, bo to jest święto dla kibiców, a my w końcu dla nich jeździmy. Fajnie by było się zobaczyć czy to w centrum Mikołowa czy przed Stadionem Śląskim. Musimy się cieszyć tym co jest, niestety pandemia zrobiła swoje i tego nie przeskoczymy. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do tych miejskich odcinków i prologów, bo to jest chyba najfajniejsze w rajdach.
Rajd Śląska zapowiada się sprintersko, bo będzie to właściwie jednodniowe ściganie i tylko 100 km.
Nie ma tutaj miejsca na błąd i stratę sekund. Trzeba od samego początku jechać z nogą na gazie wciśniętą na maksa i zobaczymy co będzie. Na pewno jest to sprinterski rajd.
Patrząc na mapki rajdowe, najciekawiej zapowiada się zapętlony odcinek Jastrzębie.
Zapętlone odcinki mają to do siebie, że znamy je bardzo dobrze, bo przejeżdżamy je wiele razy. Jest to oczywiście ciężki odcinek, przejeżdżaliśmy go w poprzednich latach wiele razy. Z tego co pamiętam, nie należał on do najłatwiejszych. Nie wiem jeszcze, jaka ma być pogoda. Jeżeli spadnie deszcz, to może to być naprawdę ciężki odcinek.
Sam wspominałeś, że Rajd Śląska wygrałeś dwa razy. To może być twoja przewaga nad rywalami?
Tak, to może być moja przewaga nad rywalami. Ja mam bardzo dobre wspomnienia z Rajdu Śląska. Wygrywałem go 2 razy i zdobywałem tutaj tytuł v-ce Mistrza Polski. Można powiedzieć, że tutaj uczyłem się jeździć, bo kiedy w 2012 roku jechaliśmy razem z moim pilotem Damianem Sytym Rajd Śląska po raz pierwszy, to odcinek Jastrzębie również był rozgrywany i to w bardzo podobnej konfiguracji. Tego szybkiego rajdowego jeżdżenia uczyliśmy się właśnie na tych odcinkach w okolicach Katowic, Pszczyny, Wisły. Mam więc naprawdę bardzo dobre wspomnienia z tego rajdu.
Mimo wielu obaw, stawka w tym roku jest bardzo silna. Do rywalizacji dołączył bardzo szybki Fin Jari Huttunen. Grzegorz Grzyb także jeździ w Polsce i naprawdę ten poziom jest bardzo wysoki w tym roku.
Naprawdę nie mamy na co narzekać. Jest wielu szybkich zawodników, nie tylko Grzegorz Grzyb czy Jari Huttunen. Trzeba wymienić też Kacpra Wróblewskiego czy Marcina Słobodzina, to są też bardzo szybcy kierowcy. Walka jest naprawdę bardzo zacięta. Różnica na mecie poszczególnych odcinków to dosłownie parę sekund. To jest w tym wszystkim najfajniejsze, że ciężko powiedzieć kto jest takim 100-procentowym faworytem. Wiadomo - Jari Huttunen jest bardzo szybkim kierowcą światowej klasy, ale rajdy są tak nieprzewidywalne, że wszystko się może wydarzyć.