Podczas rozprawy Stefana W. oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, zeznawał mężczyzna, który przez kilka miesięcy przebywał z nim w jednej celi. "W listopadzie 2017 r., gdy wychodził z więzienia mówił, że ma rachunki do wyrównania i niedługo wróci do zakładu karnego" - zeznawał Wojciech W.
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbywa się dwunasta rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z pobliskiego aresztu śledczego do największej sali sądu. Siedzi w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu za szklaną szybą.
Sędzia Aleksandra Kaczmarek po rozpoczęciu rozprawy poinformowała, że zostaną przesłuchani m.in. wychowawcy z zakładu karnego, gdzie przebywał Stefan W. i na czas ich zeznań proces będzie utajniony. Po wysłuchaniu za zamkniętymi drzwiami pracowników z zakładu karnego, przed sądem zeznawała była pracownica ochrony, która pilnowała sceny, gdzie odbywał się w styczniu 2019 r. finał WOŚP. Kinga G. miała wówczas 18 lat.
Nie ukrywam, że już bardzo mało pamiętam. Pod wieczór zostaliśmy rozstawieni przy bramkach. Wydaje mi się, że tego dnia przed wydarzeniami na scenie widziałam oskarżonego, wydaje mi się, że widziałam jak przechodzi przez bramkę. Wydaje mi się, że się rozglądał. Było to dziwne, bo wszyscy pchali się, żeby być pod sceną. Zdarzeń na scenie nie widziałam, bo byłam odwrócona plecami - mówiła w sądzie Kinga G. Kobieta dodała też, że oskarżony zwracał szczególną uwagę na ochronę, cały czas się rozglądał. Zeznawała też, że nie wie, czy ktoś z ochrony go dokładnie kontrolował.
Kolejnym świadkiem był 68-letni Wojciech W. Mężczyzna siedział ze Stefanem W. w jednej celi w dwóch zakładach karnych: w Malborku, a potem na Przeróbce. Stefana W. poznałem w 2015 r. w Zakładzie Karnym Malbork. Byliśmy w jednej grupie kąpielowo-spacerowej. Rozmawialiśmy. Chodziliśmy razem na spacery. Opowiadał wielokrotnie, że był prześladowany - mówił W.
Mężczyzna wspomniał też, że później ponownie spotkali się w zakładzie karnym w Przeróbce. Dzielili razem celę. Mężczyzna opowiadał, że Stefan W. bardzo szybko się uczył i razem grali w szachy. Był zakochany w Oliwie. W zasadzie nie rozmawialiśmy o polityce. Więzienie jest specyficznym środowiskiem, gdzie w zasadzie nie rozmawia się o polityce - zeznawał Wojciech W. i tłumaczył, że listopadzie 2017 r. Stefan W. mówił kolegom z celi, "żeby się nie martwili, bo szybko do nich wróci". Byliśmy zaskoczeni z kolegą, bo tak w więzieniu się nie mówi. Stefan mówił, że jak wyjdzie to szybko wróci, bo ma rachunki do wyrównania. Nie dopytywałem się, co to za rachunki, ale domyślałem się. Stefan W. miał żal do swojego kuzyna, z którym dokonali napadu na bank. Obwiniał go, że go złapali. Mówił, że musi się zemścić na funkcjonariuszu w więzieniu, który go gnębił - zeznawał były kolega spod celi Stefana W.
Mężczyzna mówił, że o zachowaniu Stefana powiadomił więziennego psychologa, a ten wezwał go na rozmowę. Wspomniał też, że funkcjonariusze policji chcieli "usilnie wydobyć od niego zeznanie, czy Stefan był psychiczny". Byliśmy w jednej celi ponad pół roku, nie zauważyłem żadnego incydentu wskazujących na nierównowagę psychiczną - mówił W.