"Mamy nadzieję, że Nysa uratuje się przed zalaniem. To najważniejsza noc w XXI-wiecznej historii miasta" - podkreślał w rozmowie z RMF FM burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz. Chwalił mieszkańców miasta za ogromne zaangażowanie w umacnianie uszkodzonego wału. "Jeszcze kilka minut temu na wale było ok. 2 tysięcy ludzi - kobiet, mężczyzn, dzieci, starszych" - wyliczał. "Ogromne zaangażowanie, ogromna miłość do miasta. Wszyscy chcemy, żeby miasto przeżyło" - mówił Kolbiarz w RMF FM. W nocy w wale pojawiła się druga wyrwa, trwa walka o naprawienie wału.

"Powstał łańcuch ludzi"

Mamy załataną tę pierwszą wyrwę w biegu rzeki Nysa Kłodzka i niestety walczymy z drugą wyrwą zaraz za tamą, 300 metrów - powiedział RMF FM przed 6 rano Dariusz Pryga z nyskiej straży pożarnej.

Myślę, że idzie to w dobrym kierunku. Cały czas jest zagrożenie dla mieszkańców Nysy. Najgorszy byłby dla nas zwiększony zrzut wody, ale wierzymy w to, że nie zostanie zwiększony i jezioro pomieści wodę. Dlatego teraz umacniamy w drugim miejscu przerwany wał - mówił Pryga.

W poniedziałek, po otrzymaniu informacji o rozmyciu wału wzdłuż ulicy Wyspiańskiego, burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz ogłosił natychmiastową ewakuację mieszkańców 44-tysięcznego miasta.

Władze Nysy zaapelowały w poniedziałek wieczorem do mieszkańców o udział w akcji umacniania workami z piaskiem wału przy Moście Kościuszki. Prośba o pomoc spotkała się z ogromnym odzewem. 

Jeszcze kilka minut temu na wale było ok. 2 tysięcy ludzi - kobiet, mężczyzn, dzieci, starszych. Wszyscy ładowali worki z piaskiem, powstał łańcuch ludzi, którzy podawali je sobie z ręki do ręki. Na końcu byli żołnierze WOT i strażacy. Próbowaliśmy zniwelować wyrwę - opowiadał Kordian Kolbiarz w nocnej rozmowie z RMF FM. 

Na szczęście przed północą okazało się, że dostaliśmy zgodę na użycie śmigłowców, które mogą wykonywać kursy nocne. One rzucają bagi z piaskiem - dodał burmistrz Nysy. 

"Od miejsca newralgicznego do centrum miasta jest w linii prostej 200-250 m"

Kolbiarz tłumaczył w RMF FM, jak ważna rolę spełnia umacniany wspólnie z mieszkańcami wał przeciwpowodziowy. Jest ogromne ryzyko (...), że fala, która obecnie mieści się w korycie rzeki, pójdzie w kierunku miasta. Od miejsca newralgicznego do centrum miasta jest w linii prostej 200-250 m - wyjaśnił. 

Burmistrz Nysy wyraził nadzieję, że zrzut wody ze zbiornika retencyjnego nie zostanie zwiększony i miasto uda się uratować. 

Mamy zapewnienie, że do 6 rano zrzut będzie utrzymany na poziomie 800 metrów sześciennych na sekundę - takim, który się mieści w korycie rzeki, nie podmywa przęseł mostów, nie wylewa się na miasto - stwierdził samorządowiec. Każda zwyżka do 1000 metrów czy więcej to powrót ryzyka - kolejnej fali, która może być strasznym ryzykiem dla mieszkańców - dodał Kolbiarz. 

Normalnego życia jeszcze  długo nie będzie. Trzeba będzie miasto posprzątać, odbudować - przyznał burmistrz Nysy w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Gardyasem.