Jest specjalne ogłoszenie procesowe dotyczące kolejowego wypadku pod Szczekocinami. Publikuje je prowadząca śledztwo prokuratura w Częstochowie. Śledczy chcą w ten sposób dotrzeć do wszystkich pasażerów, którzy jechali wówczas pociągami.
Wszyscy pasażerowie, a nie tylko ranni czy rodziny zabitych, mają status pokrzywdzonych, bo także ich życie lub zdrowie było zagrożone. To daje im określone prawa, np. mogą składać wnioski dowodowe, sprawdzać akta, a przed sądem zostać oskarżycielem posiłkowym. Nie wszyscy pasażerowie mogą to wiedzieć, dlatego chcemy się z nimi skontaktować - tłumaczy prokurator Tomasz Ozimek z prokuratury w Częstochowie.
Do tej pory śledczy ustalili dane około 150 podróżnych.To rodziny ofiar, ranni, którzy leżeli w szpitalach czy osoby, które zgłaszały się po bagaże - mówi prokurator Ozimek. Ale szacuje się, że w obu pociągach mogło być około 350 pasażerów. Ponieważ nie mieli jednak imiennych biletów, dotarcie do wielu z nich jest właściwie niemożliwe. Dlatego liczymy, że dzięki ogłoszeniu uda nam się skontaktować z pozostałymi - mówi prokurator Ozimek i dodaje, że dla śledztwa ważne może być zeznanie każdej osoby, która jechała wówczas w którymś z pociągów.
Oto ogłoszenie prokuratury
W prowadzonym od ponad miesiąca śledztwie prokuratorzy wciąż nie przesłuchali kluczowej postaci - dyżurnego ruchu z posterunku w Starzynach. Andrzejowi N. prokuratorzy zarzucają nieumyślne spowodowanie katastrofy. Ze względu na jego stan zdrowia do tej pory zarzut nie został mu formalnie przedstawiony.
Dyżurny, krótko po zatrzymaniu, został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, a zespół biegłych psychiatrów potwierdził, że nie może on uczestniczyć w czynnościach procesowych. 13 marca Sąd Okręgowy w Częstochowie zarządził przeprowadzenie badań psychiatrycznych Andrzeja N., połączonych z obserwacją w zakładzie leczniczym.
Obserwacja zakończy się pod koniec kwietnia - od czasu decyzji sądu do jej rozpoczęcia musiał jeszcze minąć okres uprawomocnienia. Prokuratorzy do wtorku nie mieli informacji, by przesłuchanie dyżurnego stało się możliwe.
Z badań toksykologicznych wynika, iż żaden z członków załogi obu pociągów nie był pod wpływem alkoholu.
3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin koło Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.
W wyniku katastrofy zginęło 16 osób - 11 podróżnych i pięciu pracowników kolei, a ponad 50 zostało rannych. W tej chwili - miesiąc po katastrofie - w szpitalach wciąż jest pięć osób. Według śledczych Andrzej N., pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.