Nawet 450 dworców kolejowych, czyli połowa wszystkich w kraju, ma zostać zlikwidowanych. Taki plan przygotowuje zarząd PKP. Twierdzi, że utrzymywanie budynków stacji jest nieopłacalne.
Przestaną istnieć małe, stare, zniszczone dworce, przez które przejeżdżają 2-3 pociągi dziennie. Garstka pasażerów nie pozwala czerpać zysków choćby z wynajmu powierzchni pod bar, czy kiosk z gazetami. Zarząd kolei na razie nie ujawnia konkretnych lokalizacji.
Zrobiliśmy wstępny przegląd, jeszcze będziemy go weryfikować. Ale wydaje mi się, że co najmniej połowa dworców zostanie zlikwidowanych - zaznacza prezes grupy PKP Maria Wasiak. Dodaje, że ostateczna lista będzie uzależniona od negocjacji z samorządami. Mają one zdecydować, czy chcą jednak utrzymywać te obiekty. Po tym, gdy upadł pomysł wprowadzenia opłaty dworcowej, PKP tylko dopłaca do dworców.
Szefowa PKP twierdzi jednak, że większość dworców do likwidacji i tak od dawna nie spełnia swojej roli. Już dzisiaj tam nie można kupić biletu. Jest program, by taki klasyczny dworzec zastąpił tzw. dworzec-parasol - wyjaśnia. Chodzi o to, by zamiast utrzymywania budynku z kasami i z poczekalnią, postawić zwykłe wiaty przystankowe.
Lista dworców do zamknięcia ma być gotowa za kilka tygodni.