„Piszę kolejny scenariusz. To jest film, którego akcja będzie toczyć się wyłącznie w Polsce. Nie będzie już związany ze śmiercią” – zdradziła festiwalowej publiczności irlandzka reżyserka Norah McGettigan. Jej najnowszy film „Sanctuary” jest w gronie 11 produkcji, które walczą o nagrodę w konkursie filmów polskich na festiwalu Off Plus Camera.
"Sanctuary" to pierwszy pełnometrażowy obraz reżyserki, znanej wcześniej m.in. z głośnego "Jak to jest być moją matką". Za każdym razem, jak oglądam ten film, inaczej go odbieram. To w końcu debiut i trudno mieć do tego dystans - przyznała McGettigan. Zdradziła też, że pierwotnie projekt "Sanctuary" funkcjonował pod innym tytułem. Nie będzie się wam podobać. To był tytuł "Żałoba" - stwierdziła z dystansem.
Duże zainteresowanie widzów wzbudziło to, skąd w obsadzie filmu wziął się Jan Frycz. Reżyserka wyjaśniła, że w 2004 roku spotkała go na planie etiudy "Rommservice", której była drugim reżyserem. Patrzyłam na to, jak reżyser z nim pracował, byłam pod wrażeniem jego gry - wspominała. Przyznała też, że na początku nie była pewna, czy Frycz zgodzi się na udział w tak "babskiej produkcji" jak "Sanctuary".
Polskiemu aktorowi partnerują na ekranie dwie kobiety - córka, grana przez debiutantkę Agnieszkę Żulewską i znajoma z hotelu - Maire, grana przez znaną brytyjską aktorkę Anne-Marie Duff. McGettigan opowiedziała publiczności o tym, jak obie panie trafiły na plan jej filmu. Anne dość późno dołączyła do nas. Poznałam ją przez Skype’a tydzień przed zdjęciami, a spotkałyśmy się dwa dni przed ich rozpoczęciem - mówiła. Agnieszka Żulewska trafiła do mnie z castingu w Polsce. Zależało mi na człowieku, który wniesie do tego filmu światło, moc i nadzieję. Jan rozmawiała z Janem Fryczem na zdjęciach próbnych to wiedziałam, że może zagrać jego córkę - wspominała.
McGettigan pytana o plany na przyszłość zdradziła, że pracuje nad scenariuszem kolejnego projektu, który będzie inny niż jej poprzednie projekty opowiadające o cierpieniu i śmierci. To będzie dla mnie nowość - przyznała. Nie dała się jednak namówić na ujawnienie jakichś szczegółów, czy choćby konwencji, w jakiej będzie realizowane jej następne dzieło.