„Nie chciałem robić śmiertelnie poważnego filmu, bo bym śmiertelnie zanudził” – mówił na spotkaniu z publicznością festiwalu Off Plus Camera reżyser i scenarzysta „Dziewczyny z szafy” Bodo Kox. Artysta opowiadał też o swoich najnowszych planach zawodowych i autorskim sposobie patrzenia na rzeczywistość. „Staram się wyśmiać to, co mnie przeraża, niepokoi” – tłumaczył.
Już na początku spotkania z widzami Bodo Kox przyznał, że wiele łączy go z postaciami z jego najnowszego filmu i czasem sam czuje się jak tytułowa dziewczyna z szafy. Ludzie mnie rozczarowują. Czasami mam ochotę zamknąć się w domu i nie otwierać nikomu - mówił. Dodał, że ciekawym zjawiskiem jest dla niego nie tylko alienacja z konieczności czy z wyboru, ale też ucieczka w alternatywną rzeczywistość. Kręcą mnie światy równoległe. To jest intrygujące. Ale niestety jestem kompletnym dyletantem w tym temacie. Nie znam się - stwierdził.
Walcząca o nagrodę w konkursie filmów polskich "Dziewczyna z szafy" to pełnometrażowy debiut Bodo Koxa. Wiele z pytań, jakie padły w trakcie spotkania dotyczyły tego, jak twórca odnalazł się w nowej dla siebie rzeczywistości. Nie było chaosu na planie, czułem się bezpiecznie - zapewniał reżyser. Tłumaczył też, dlaczego zdecydował się na współpracę z wybitnym i rozchwytywanym operatorem Arkadiuszem Tomiakiem. Chciałem robić ten film z kolegami, ale jak jest dwóch żółtodziobów na planie, to może być katastrofa, awaria - przyznał. Dodał, że o wyborze akurat Tomiaka zdecydował fakt, że przed rozpoczęciem pracy nad "Dziewczyną..." widział jeden film z jego zdjęciami i bardzo mu się one podobały.
Kox opowiedział festiwalowej publiczności również o tym, jak Wojciech Mecwaldowski przygotowywał się do zagrania w jego filmie roli autystycznego Tomka. Był w projekcie od początku. To, co robi na ekranie, nie jest wymyślone. Wybrał się na spotkanie z ludźmi autystycznymi. Obserwował, przygotowywał się sumiennie. Jest obsesyjnie profesjonalny - ocenił. Zdradził też, że na początku pracy nad filmem zamierzał jeszcze bardziej wyalienować postać graną przez Mecwaldowskiego. Początkowo chciałem stworzyć głównego bohatera, który się w ogóle nie odzywa - przyznał.
Pytany o zawodowe plany na najbliższy czas reżyser "Dziewczyny..." powiedział, że skupia się na dwóch rzeczach. Jedną z nich jest scenariusz filmu science fiction, który musi poprawić. Druga to przygotowania do pracy nad filmem kostiumowym. To jest dla mnie duże wyzwanie - stwierdził. Pytany o szczegóły powiedział tylko, że produkcja będzie osadzona w latach dwudziestych XIX-wieku i będzie ją współtworzył już na etapie scenariusza.