Po historycznym zwycięstwie nad Niemcami (1:0) w półfinale mistrzostw świata na ulicach hiszpańskich miast rozległo się dumne: Jestem Hiszpanem, Hiszpanem, Hiszpanem!. Tysiące ludzi świętowały na ulicach i placach, gdzie ustawiono telebimy, a także w barach z telewizorami. Każda powtórka gola, który zapisał na swoim koncie Carles Puyol, była celebrowana okrzykami radości.
Na ulicach słychać było klaksony samochodów udekorowanych barwami hiszpańskiej drużyny, z okien powiewały narodowe flagi, rozbrzmiewały petardy. Ci, którzy mogli, tuż po zakończeniu meczu rzucili się w ubraniach do basenów, wyrażając w ten sposób radość ze zwycięstwa.
Dzięki historycznemu awansowi do finału mundialu Hiszpanie zapomnieli na chwilę o problemach. Kryzys jest teraz w Niemczech - mówią i dodają: Zjedliśmy niemiecką parówkę.
Przejść do tak wysokiego etapu to wydarzenie historyczne - powiedziała jeszcze przed meczem królowa Sofia, która przybyła do RPA, by dodać otuchy drużynie narodowej. Po meczu telewizja hiszpańska podała, że królowa postanowiła pozostać w RPA do niedzieli, by obejrzeć również finałowe spotkanie z Holandią.