Trzydzieści kobiet-samobójczyń, zwanych szachidkami, miał według nieoficjalnych informacji zwerbować zastrzelony na początku marca w Inguszetii Said Buriacki, kaukaski mułła. To oznacza, że w Rosji może dojść do kolejnych zamachów.
Rosyjskie media, powołując się na źródła w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, sugerują, że kobiety, które zdetonowały ładunki w moskiewskim metrze, należały właśnie do grupy Buriackiego.
Tych informacji nie można ignorować - twierdzi Władimir Wasiliew, szef komitetu bezpieczeństwa Dumy i dodaje, że po raz kolejny rosyjskie specsłużby przegrały pojedynek z terrorystami. To przestępstwo będzie mieć ważne następstwa, bo nie udało się tym zamachom zapobiec. Jasne, że przygotowania zamachowców-samobójców to sprawa tajna, ale nie dla specsłużb. Oni powinni o tym wiedzieć. Będziemy o tym pytać - zapewnia Wasiliew w rozmowie z korespondentem RMF FM Przemysławm Marcem.
Rosyjskie media sugerują, że FSB miała informację o możliwych zamachach, bo jak zapisano w "Kommersancie", w poniedziałek rano zatrzymywano kobiety o kaukaskich rysach twarzy.
We wczorajszym zamachu w Moskwie dwie terrorystki-samobójczynie zabiły na stacjach metra 39 osób. Ponad 70 pasażerów zostało rannych.