"Zmierzamy w kierunku katastrofy klimatycznej, bo nawet w najlepszym scenariuszu średnia temperatura na świecie wzrośnie o 2 stopnie w stosunku do początku epoki przemysłowej" - ostrzegł sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres w drugim dniu szczytu klimatycznego w Glasgow. Alarmujące wieści przekazał również brytyjski premier Boris Johnson. "Im dłużej nie podejmujemy działań, tym jest gorzej i tym wyższa będzie cena, gdy w końcu katastrofa zmusi nas do działania" - powiedział polityk. Polskę na konferencji reprezentuje premier Mateusz Morawiecki.
Tegorocznym gospodarzem COP26 jest Wielka Brytania we współpracy z Włochami. Szczyt klimatyczny rozpoczął się w niedzielę w Glasgow i potrwa do 12 listopada. Głównym celem konferencji jest wzmocnienie uzgodnień zawartych w Paryżu w 2015 r., gdy po raz pierwszy wszystkie kraje zawarły porozumienie o walce z globalnym ociepleniem i redukcji emisji gazów cieplarnianych. Ustalono wówczas, że wszystkie strony będą "kontynuować wysiłki" w celu ograniczenia wzrostu temperatury na świecie do 1,5 st. C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej i utrzymania tego wzrostu "znacznie poniżej" 2,0 st. C.
Wystąpienia brytyjskiego premiera Borisa Johnsona i szefa generalnego ONZ Antonio Guterresa otworzyły wczesnym popołudniem dwudniowy szczyt liderów w ramach konferencji klimatycznej COP26.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson w przemówieniu nawiązał do filmów o Jamesie Bondzie. Polityk opisał sceny, w których agent 007 jest przywiązany do jakiegoś urządzenia mającego spowodować jego śmierć i zastanawia się, który przewód odłączyć, by się uratować.
Znajdujemy się, moi drodzy globalni przywódcy, mniej więcej w tym samym położeniu, co James Bond. Tragedia polega na tym, że to nie jest film, a urządzenie zagłady jest prawdziwe - mówił Johnson.
W przemówieniu wygłoszonym podczas szczytu liderów w czasie odbywającej się w Glasgow konferencji klimatycznej COP26 sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres wskazał z kolei, że ostatnie sześć lat od czasu zawarcia porozumienia paryskiego było najbardziej gorącymi w historii.
Wciąż zmierzamy w kierunku katastrofy klimatycznej - powiedział Guterres, dodając, że "porażka nie jest opcją", ale "wyrokiem śmierci" dla wielu krajów rozwijających się.
Stoimy w obliczu chwili prawdy, szybko zbliżamy się do punktów krytycznych - podkreślił. Nauka daje jasną odpowiedź, wiemy, co robić. Najpierw musimy utrzymać przy życiu cel 1,5 st. C - zaznaczył.
Sekretarz generalny ONZ powiedział, że COP26 "musi być momentem solidarności" i wezwał do większego wsparcia dla krajów rozwijających się. Pokreślił, że kraje skupione w grupie G20 "mają większą odpowiedzialność, ponieważ odpowiadają za 80 proc. emisji".
Brytyjski premier ostrzegł natomiast, że wzrost temperatury o dwa stopnie zagrozi dostawom żywności, o trzy stopnie więcej przyniesie więcej szalejących pożarów i cyklonów, a o cztery stopnie oznacza, że "pożegnamy się z całymi miastami".
Ludzkości już dawno odmierzono czas w kwestii zmian klimatycznych. Została minuta do północy i musimy działać już teraz. Jeśli dziś nie podejdziemy poważnie do kwestii zmian klimatycznych, jutro dla naszych dzieci będzie już za późno - mówił brytyjski premier.
Polskę na szczycie klimatycznym reprezentuje premier Mateusz Morawiecki, który przyjechał już do Glasgow.
Sprawiedliwa transformacja musi brać pod uwagę moment startu i to, że społeczeństwa zachodnie przez 200 lat, właściwie nie patrząc na skutki dla klimatu, wykorzystywały paliwa kopalne, by dojść do obecnego poziomu rozwoju gospodarczego - powiedział Morawiecki. W rozmowie z dziennikarzami premier wyraził nadzieję, że w Glasgow zostanie dokończona praca, którą rozpoczęto w Katowicach, gdzie przyjęto tzw. Katowice Rulebook wyznaczający zasady i kryteria dotyczące tego, jak dojść do założeń wytyczonych w porozumieniu paryskim.
Ale z drugiej strony uwzględnialiśmy wtedy i kwestie lasów, i także takie elementy jak elektromobilność - o tym wszystkim tutaj bardzo intensywnie dyskutujemy - powiedział premier.
To wszystko jest bardzo ważne, bo jeśli chcemy solidarnie postępować wobec klimatu, to jednocześnie musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zupełnie inne jest położenie Stanów Zjednoczonych czy bogatych krajów Europy Zachodniej, a inne - krajów Europy Centralnej, takich jak Polska - tłumaczył.
Prezydent USA Joe Biden wskazał, że "wysokie i niestabilne ceny energii nie powinny być powodem do odejścia od czystej energetyki, ale wezwaniem do dodatkowych działań w tym kierunku"
Wysokie ceny energii tylko wzmacniają pilną potrzebę dywersyfikacji źródeł, podwojenia rozwoju zielonej energetyki i przyjęcia nowych obiecujących technologii - powiedział Biden.
Prezydent USA stwierdził, że obecna dekada zdecyduje o losie świata i zmianach klimatycznych, choć zaznaczył, że zmiany są już rzeczywistością i "niszczą planetę każdego dnia". Wspomniał o częstszych i bardziej dotkliwych pożarach lasów czy "burzach, które wcześniej zdarzały się raz na stulecie, a teraz zdarzają się co kilka lat".
Żadne państwo nie jest w stanie się odgrodzić. Nikt nie będzie w stanie uciec od najgorszych skutków, które mogą nadejść - powiedział Biden. Zaznaczył jednak, że działania, by zapobiec najgorszemu są nie tylko koniecznością moralną, ale też ekonomiczną, bo inwestycje będą oznaczać dodatkowe miejsca pracy dla milionów pracowników.
Prezydent USA przyznał, że kraje rozwinięte mają znacznie większą odpowiedzialność, by przeciwdziałać zmianom klimatu. Zapowiedział, że do 2030 r. USA zamierzają obciąć emisję dwutlenku węgla o 50-52 proc. wobec poziomu z 2005 r., zaś do 2050 r. osiągnąć neutralność klimatyczną.
W trakcie pierwszej sesji szczytu liderów oprócz brytyjskiego premiera Borisa Johnsona i szefa generalnego ONZ Antonio Guterresa i prezydenta USA Joe Bidena wystąpili również brytyjski następca tronu książę Karol, słynny brytyjski biolog David Attenborough, premier Włoch Mario Draghi, premier Barbadosu Mia Mottley oraz Txai Surui, przedstawicielka jednego z plemion z Amazonii.
Czas na działanie w celu zapobiegania zmianom klimatu dosłownie się skończył - powiedział brytyjski następca tronu. Książę Karol podkreślił, że "koszt bezczynności jest o wiele większy niż koszt zapobiegania". Zaapelował również do sektora finansowego o pomoc w spowolnieniu zmian klimatycznych, bo mówił, że branża ta ma jeszcze większą siłę oddziaływania niż światowi przywódcy. Przekonywał, że aby pomóc krajom obciążonym rosnącym poziomem zadłużenia, "potrzebujemy szeroko zakrojonej kampanii w stylu wojskowym, aby zmobilizować siłę globalnego sektora prywatnego".
Apeluję dzisiaj, aby kraje zjednoczyły się w celu stworzenia środowiska, które umożliwi każdemu sektorowi przemysłu podjęcie wymaganych działań. Wiemy, że będzie to wymagało miliardów, a nie milionów dolarów - mówił brytyjsku następca tronu.
Biolog i popularyzator wiedzy przyrodniczej David Attenborough wyjaśnił związek pomiędzy ilością dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej a życiem na ziemi i ostrzegł, że wzrost poziomu CO2 grozi zakończeniem stabilności klimatycznej, dzięki której możliwe było powstanie cywilizacji na Ziemi.
Spalanie przez nas paliw kopalnych, niszczenie przez nas przyrody, nasze podejście do przemysłu, budownictwa i nauki, nasze uwalnianie węgla do atmosfery - już jesteśmy w tarapatach. Stabilność, na której wszyscy polegamy, pęka - powiedział Attenborough, który na COP26 pełni funkcję ambasadora społeczeństwa.
Ramowa konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (Conference of the Parties UNFCCC) to międzynarodowa umowa określająca zakres współpracy dotyczącej ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Konwencja podpisana została podczas Konferencji Narodów Zjednoczonych na temat Środowiska i Rozwoju w 1992 r. w Rio de Janeiro. UNFCCC weszła w życie 21 marca 1994 r. Obecnie skupia 196 krajów. Pierwszy szczyt COP odbył się w 1995 r. Polska dwukrotnie była gospodarzem Konferencji, które odbyły się w Poznaniu - COP19 w 2008 r. i Katowicach - COP24 w 2018 r.