Do krakowskiego sądu trafił dzisiaj akt oskarżenia przeciwko trzem pierwszym sprawcom kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z muzeum w Oświęcimiu - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM. Radosław M., Łukasz M. i Paweł S. odpowiedzą właśnie za kradzież, a także za uszkodzenie tablicy, stanowiącej dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury i będącej zabytkiem. Mężczyźni przyznali się do stawianych im zarzutów.
Cała trójka w czasie śledztwa przyznała się do winy, dwóch mężczyzn złożyło bardzo obszerne wyjaśnienia. Dokładnie, z drobnymi szczegółami opisali, jak przygotowywali się do kradzieży i jak ona wyglądała. Ci trzej oskarżeni nie znali zleceniodawcy kradzieży Andersa Hoegstroema, nie wiedzieli też, że tablica miała zostać wywieziona do Szwecji.
Wszyscy oskarżeni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Według kodeksu karnego, maksymalnie grozić im może od roku do 10 lat więzienia. Oskarżeni proponują jednak dla siebie kary bezwzględnego więzienia w wysokości od półtora do 2,5 roku. Jak ustalili nasi reporterzy, prokurator prowadzący śledztwo już się na taką karę zgodził.
Na posiedzeniu sądu, jeśli wszystko będzie zgodne z tym, co jest zapisane w akcie oskarżenia, to takie kary będą orzeczone decyzją sądu - mówi prokurator Bogusława Marcinkowska.
Marcinkowska potwierdziła w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Balawajdrem, że jeden z oskarżonych, Paweł S., może wyjść na wolność jeszcze w połowie tego roku. Takie skazanego - przyjmując, że on będzie skazany na taką karę - można warunkowo zwolnić po odbyciu przez niego połowy kary. Taka możliwość (że wyjdzie na wolność po połowie roku) istnieje - przyznaje Marcinkowaska.
Śledztwo wobec dwóch pozostałych Polaków wciąż trwa - prokuratorzy czekają na wydanie szwedzkiego zleceniodawcy.