Mimo gwałtownych wzrostów zakażeń, ograniczeń zgromadzeń i żółtej strefy w całej Polsce, rolnicy zamierzają jutro protestować w Warszawie. Co najmniej kilka tysięcy osób ma przemaszerować przez stolicę w proteście przeciwko "piątce dla zwierząt" zakazującej hodowli zwierząt na futra i ograniczającej ubój rytualny.
Organizatorzy nie chcą zrezygnować z protestu, ponieważ uważają, że ich sprawa jest zbyt pilna i po prostu nie może czekać. Ustawa o ochronie zwierząt już dziś jest na komisji senackiej.
Są też przekonani, że porozumieją się z policją, tak, by nie karała ich za zbyt duże zgromadzenie. Zgodnie z prawem gromadzić się może maksymalnie 150 osób, tu skala ma być dużo większa. Zapowiadamy potężny paraliż Warszawy - twierdzi Michał Kołodziejczak z AGROunii, która organizuje protest. Do rolników mają dołączyć inne grupy, np. taksówkarze.
Start protestu jutro o 10, demonstracja ma przejść z placu Zawiszy przed Sejm i resort rolnictwa.
AGROunii domagają się, by rządzący zrezygnowali z dalszych prac nad ustawą o ochronie zwierząt.
Projekt zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra i wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych, ograniczenie uboju rytualnego tylko do potrzeb krajowych związków wyznaniowych czy zakaz trzymania psów na krótkich łańcuchach.
W całym kraju rolnicy protestowali już przeciwko "piątce dla zwierząt" w ubiegłą środę. Protesty odbywały się we wszystkich regionach: czasem były to typowe blokady, czasem powolne przejazdy kolumn traktorów, a czasem rolnicy spowalniali ruch, przechodząc przez pasy.
Od soboty, z powodu gwałtownego wzrostu liczby zakażeń koronawirusem, cała Polska znajduje się w strefie żółtej. Oznacza to m.in., że w przestrzeni publicznej wszyscy musimy nosić maseczki: w sklepach, autobusach, ale także na ulicach. Również od soboty w strefie czerwonej - z jeszcze ostrzejszymi restrykcjami - znajdują się 32 powiaty i sześć miast: Grudziądz, Sopot, Piotrków Trybunalski, Suwałki, Kielce i Koszalin.