Dyrektorzy szkół alarmują, że część rodziców nie chce przestrzegać zaleceń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa. "Mamy narastającą falę protestów przeciwko zaleceniom sanitarnym" - mówi RMF FM Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Po pierwszych dwóch dniach nowego roku szkolnego pojawiają się niepokojące doniesienia od dyrektorów szkół. Jak tłumaczy Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, "część rodziców nie chce podporządkować się zaleceniom, które mają chronić dzieci i pracowników przed koronawirusem".
To właśnie dyrektorzy mieli tak zorganizować pracę szkoły, by zminimalizować ryzyko zakażenia. Teraz chcą, by ministerstwo wpisało do obowiązujących przepisów możliwość egzekwowania zaleceń sanitarnych przygotowanych przez GIS.
Powodem jest fakt, że - jak się okazało - wielu rodziców nie chce zgodzić się na pomiar temperatury u dzieci albo na noszenie przez nie maseczek w przestrzeniach wspólnych szkół. Twierdzą bowiem, że jest to tylko zalecenie, które nie ma żadnej podstawy prawnej.
Wczoraj, 1 września, niemal we wszystkich szkołach i placówkach oświatowych zajęcia odbyły się w trybie stacjonarnym. Wystąpiły pojedyncze przypadki związane z nałożoną kwarantanną na pracowników szkoły (np. powiat limanowski) albo opóźnieniami wynikającymi z przedłużającym się remontem pomieszczeń szkolnych (np. powiat wołomiński) - poinformowała w środę rzeczniczka MEN. Jak dodała, resort będzie monitorował sytuację w szkołach. Bezpieczeństwo uczniów, rodziców, dyrektorów szkół i nauczycieli jest dla nas najważniejsze - zapewniła Anna Ostrowska.