W ciągu ostatniej doby wykonano ok. 46 tys. testów na koronawirusa – podało w piątek Ministerstwo Zdrowia . To znacznie mniej w porównaniu do danych sprzed kilku tygodni, kiedy resort zdrowia raportował o 70-80 tys. testów dziennie. „To od wskazań lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej zależy, ile osób będzie testowanych na koronawirusa” – przekonywał w piątek rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz, pytany przez dziennikarzy, z czego wynika ten spadek liczby testów w kraju.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia pytany był dziś o powód znacznego spadku liczby wykonywanych testów na koronawirusa w ostatnim czasie. Główną rolę pełni tu podstawowa opieka zdrowotna. To lekarze POZ stwierdzają, czy istnieje konieczność przeprowadzenia testu - stwierdził Andrusiewicz. Z tego wynika, ile będzie przeprowadzonych w Polsce testów - dodał. Ocenił też, że ta strategia sprawdza się.
Zaznaczył, że część państw stosuje testowanie osób bez objawów Covid, ale nikt nigdzie na świecie nie przetestuje ich wszystkich, bo po prostu nie zgłoszą się na takie badanie. Wzrósłby jedynie odsetek testów negatywnych, co wcale nie odzwierciedlałoby przebiegu epidemii.
Przypomniał, że w Polsce trafność wskazań do testów jest wysoka - czasami nawet na poziomie 60 proc. i pozwala to na poddawanie kwarantannie i izolacji odpowiednich osób.
Przypomniał, że ta liczba testowanych radykalnie się zmniejszyła - przy obecnych 20-30-40 tys., wcześniej było to 70-80 tys. osób. Jeśli dziś mamy 16-17 tys. pozytywnych testów, to jednak nie jest pułap 27-28 tys., czy 30 tys., przy którym mówiliśmy, że grozi przystopowanie polskiej służby zdrowia. Widać też, że coraz mniej osób trafia do szpitala i zwalnia się w nich coraz więcej łóżek - podkreślił.
Zdaniem Andruszkiewicza również ta liczba zajętych łóżek, która przestała rosnąć, a w niektórych dniach spada nawet o 500 miejsc pokazuje, w jakim momencie pandemii jesteśmy i jak może radzić sobie z nimi służba zdrowia.
Przypomniał, że kwarantanna obecnie rozpoczyna się w momencie zlecenia testu. Nawet jeśli taka osoba nie zgłosi się na test, to nie stanowi ona zagrożenia dla innych, ponieważ i tak będzie przebywała na kwarantannie.
Rzecznik zaznaczył, że leczeni na Covid są wszyscy pacjenci niezależnie od tego, czy mają, czy nie mają ubezpieczenia zdrowotnego.
Pytany o możliwą trzecią falę pandemii powiedział, że może ona nałożyć się na doroczny szczyt zachorowań na grypę - w lutym. Tłumaczył, że jeżeli nie będziemy stosować się do zasad sanitarnych, jeśli udamy się wszyscy na ferie, co ministerstwo zdecydowanie odradza, jeśli będziemy zachowywali się nieodpowiedzialnie, to niestety wzrost zachorowań w lutym może sięgnąć tego poziomu, który mieliśmy w Polsce jeszcze tydzień temu.
Poinformował, że wraz z GUS Państwowy Instytut Higieny opracowuje dane o zgonach w Polsce i ich przyczynach. Apelował, by nie zostawać w domu w sytuacji, gdy potrzebna jest porada lekarska, pojawiły się objawy chorobowe również te niedotyczące Covid.
Przypomniał, że te niepokojące wskaźniki zgonów skłoniły resort do przygotowywania programu odbudowy zdrowia Polaków, m.in. zbadania wszystkich osób powyżej 40. roku życia. Podał, że jego szczegóły powinny być znane w grudniu.
Aktualne dane na temat pandemii koronawirusa w Polsce ZNAJDZIESZ TUTAJ>>>