Co by się stało, gdyby koronawirus pojawił się w lesie królewny Śnieżki albo na podwórku Brzydkiego Kaczątka. Takie pytanie zadała sobie Izabella Czarnecka, która tworzy koronabajki. Jak sama mówi, nie pisała ich dla dzieci, a dla dorosłych.
Dlaczego Śnieżka została skazana na klątwę zdalnej edukacji krasnoludków i o co Kopciuszek zapytał Księcia podczas przymierzania pantofelka? Wodze fantazji puściła Izabella Czarnecka, która przerabia popularne baśnie. W krótkiej rymowanej formie, w znanych nam dobrze baśniowych okolicznościach pojawia się współczesna rzeczywistość.
Baba Jaga ucieka przed Jasiem i Małgosią, bo boi się zarażenia, a jest w grupie ryzyka. Roszpunka nie chce z wieży spuścić swoich złotych warkoczy. Odprawia ukochanego z kwitkiem, a na odchodne dodaje hasztag "zostań w domu". Czerwony Kapturek niesie do babci maski, rękawiczki i oczywiście cudem zdobyty papier toaletowy. A Zła Macocha chce wykończyć Śnieżkę, podsyłając jej laptopa z zadaniami szkolnymi dla krasnoludków.
Nawet w tak trudnych czasach nie możemy zapominać o uśmiechu. Twierdzi autorka i zaznacza, że nie planowała pisać dla dzieci, a dla dorosłych.
Bardzo dużo jest w nas teraz napięcia i lęku. Dlaczego by tego nie przerobić na bajkę. Chciałam przede wszystkim rozbawić oglądających i czytających. Rozbić te bańkę smutku i strachu. Nie tylko dzieciom trzeba tłumaczyć rzeczywistość. Warto ją samemu sobie i innym dorosłym tłumaczyć, oswajać. Baśnie zawsze temu służyły. Miały taki cel - mówi Izabella Czarnecka.
Jak sama mówi, wiersze przed publikacją testowała na mężu, a nie na czwórce swoich dzieci. Choć zaznacza, że dzieciom także się ta twórczość podoba. Rozumieją więcej, niż by się można spodziewać. Koronawirus w świecie bajki rozprzestrzenia się równie szybko, co w rzeczywistości, więc w kolejce w wyobraźni Izabelli Czarneckiej czekają już inne baśniowe postaci.
Bajki mają swoją piękną graficzną oprawę, bo autorka jest artystą plastykiem. Jej działalność można obserwować na Facebooku na profilu "Czwarte piętro bez windy".