Problemy z respiratorami, które dostają szpitale w Polsce. Jak ustalili reporterzy RMF FM, część tych urządzeń, które trafiły do małopolskich szpitali, ma tylko pojedyncze oprzyrządowanie. W praktyce oznacza to, że takie urządzenie można użyć do ratowania tylko jednego pacjenta.
Anestezjolodzy nieoficjalnie przyznają, że są to słabe jakościowo aparaty. W efekcie w części szpitali w Małopolsce urządzenia - mimo że do nich dotarły - nie są używane.
Respiratory przekazywane z Agencji Rezerw Materiałowych mają tylko jeden przewód oddechowo-wydechowy. Choć producent opisuje je jako produkt wielorazowego użytku, to lekarze nieoficjalnie przyznają, że nie można ich używać w ten sposób. Każdy nowy pacjent musi mieć podłączony nowy przewód.
O sprawie wie już dr Wojciech Serednicki, pełnomocnik wojewody małopolskiego, który interweniuje w tej sprawie. Nasz szef od zaopatrzenia aplikuje do Agencji Rezerw Materiałowych, żeby agencja zakupiła więcej tych rur i żeby dostarczyć to szpitalom. Te układy powinny być zmieniane u kolejnych pacjentów. Nie są wadliwe, ale nie są w standardzie, w jakim być powinny. To jest pewna filozofia realizacji wentylacji z oddechem zwrotnym na zewnątrz, który nie jest oczyszczany - mówi dr Serednicki.
Oznacza to, że wydychane powietrze nie jest oczyszczone z wirusa. Dlatego większość szpitali nie używa dostarczonych respiratorów. Próbują zamówić części, ale słyszą, że mogą być one dostarczone dopiero w grudniu.
Szpitale kupując samodzielnie respiratory od razu w zestawie zamawiają nawet 10 przewodów oddechowo-wydechowy, które należy wymieniać po każdym pacjencie. Co więcej, respiratory z dostaw Agencji mają wymienne zawory i czujniki - za 175 zł jeden. Dlatego ich koszt obsługi po każdym pacjencie to aż 600 zł, podczas gdy do swoich respiratorów szpitale muszą kupować tylko wymienne rury oddechowe za 30 zł.
Gdyby nam dali chociaż po dwa zestawy - moglibyśmy pracować na tych respiratorach na zmianę - usłyszał reporter RMF FM Mariusz Piekarski od dyrektora jednego ze szpitali.
Dystrybutor respiratorów nie był też gotowy do obsługi dostarczonych urządzeń i przez tydzień nie mógł zorganizować ani pomocy serwisowej, ani szkoleń dla lekarzy.
Ten sprzęt jest w pełni dostępny na rynku. Kierownictwo szpitala musi się wykazać zaangażowaniem i kupić przewody dla kolejnych pacjentów - twierdzi rzecznik resortu zdrowia odnosząc się do sprawy brakującego oprzyrządowania do respiratorów.
Czy szpitale mogą liczyć, że dodatkowe zestawy dostarczy im Agencja Rezerw Materiałowych bądź resort zdrowia? Jak informuje reporter RMF FM, nie ma na to wielkich szans. Szpitale muszą same sięgnąć do kieszeni. My zapewniamy ten sprzęt, który jest drogi i do którego jest trudny dostęp, ale nie możemy w imieniu szpitala kupować wszystkiego dla każdego szpitala - mówi Wojciech Andrusiewicz.
Podobnie twierdzi Agencja Rezerw Materiałowych. Tego typu zestawy są standardowe i ogólnodostępne na rynku - pisze agencja.
Szpitale odpowiadają - zestawy do tych konkretnych respiratorów są bardzo drogie. Kosztują ok. 600 zł, czyli 20 razy więcej niż do podobnego sprzętu używanego w szpitalach. To jest zaporowa cena - mówi nieoficjalnie dziennikarzom RMF FM jeden z dyrektorów.