Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock przyznał, że film "Epidemia strachu" wpłynął na kształtowanie rządowej strategii szczepień. Już ponad 10 milionów Wyspiarzy otrzymało pierwszą dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi. Hollywoodzki hit w Mattem Damonem w roli głównej powstał w 2011 roku i zaskakująco precyzyjnie przewidział historię, którą od roku przeżywamy na całym świecie.

Główne wnioski, jakie Matt Hancock wyciągnął z filmu, to konieczność ścisłej współpracy polityków z naukowcami i stworzenia szczepionki lokalnie, by uniknąć niepotrzebnych międzynarodowych sporów. To nie wszystko. Dopilnowałem, że zamówiliśmy jej wystarczająco dużo, po dwie dawki dla każdej dorosłej osoby - powiedział w wywiadzie dla radia brytyjski minister.

Dodał jednocześnie, że film skłonił go do ścisłej konsultacji z ekspertami, jeśli chodzi o priorytet szczepień. Jak zaznaczył, za wszelką cenę chciał uniknąć stresu, który w filmie spotęgował się właśnie na tym etapie pandemii.

Aby nie zostać posądzonym o naśladowanie fikcji w walce z rzeczywistym wrogiem, Matt Hancock zaznaczył, że hollywoodzki film był tylko jednym z wielu źródeł jego strategicznych inspiracji.

Program szczepień na Wyspach faktyczne przebiega bardzo sprawnie. W użyciu są dwie szczepionki: koncernu Pfizer i ta produkowana lokalnie z Oxfordu. 

Warto dodać, że fakt, iż Wielka Brytania nie jest już członkiem Unii Europejskiej, pozwolił rządowi na większą kreatywność w zakontraktowaniu dostaw szczepionek. Jak zaznaczają komentatorzy, ten sukces nie powinien jednak odwracać uwagi od innych, istotnych aspektów walki z koronawirusem. 

Dotychczas na Wyspach zmarło ponad 100 tys. osób po zakażeniu Covid-19. To więcej niż w czasie dżumy, na AIDS i podczas wszystkich wojen, w których Wielka Brytania brała udział po 1945 roku.

Opracowanie: