Od dziś po raz pierwszy od 480 dni na terenie Anglii nie obowiązują rządowe obostrzenia dotyczące pandemii koronawirusa. Gdzieniegdzie pozostały tylko lokalne – jak obowiązek noszenia maseczek w londyńskim metrze i autobusach. A eksperci ostrzegają: jeszcze tego lata na Wyspach Brytyjskich możemy odnotowywać nawet 200 tys. zakażeń dziennie.

To oczywiście będzie powodować wzrost liczby przyjęć do szpitali, ale jak zapewnia rząd, proporcjonalna zależność między infekcjami a zgonami została przerwana. Ta najsmutniejsza statystyka średnio kształtuje się na poziome 40 osób dziennie w skali tygodnia. Czyli stosunkowo niewiele.

Dlatego od dziś na terenie Anglii wznawiają działalność nocne kluby. Bez ograniczeń można także wchodzić na stadiony piłkarskie, sale koncertowe i teatralne.

Pozostały tylko lokalne obostrzenia - jak na przykład obowiązek noszenia maseczek w londyńskich środkach komunikacji miejskiej. Ale to zarządzenie burmistrza miasta Sadiqa Khana. Takich lokalnych nakazów może być więcej, ale nie są to rządowe dyrektywy.

Należy podkreślić, że na Wyspach Brytyjskich w pełni zaszczepiono prawie 70 proc. dorosłej populacji. To ściana, z którą zderza się koronawirus. Ona też jest powodem, dla którego mieszkańcy Anglii od północy mogą cieszyć się pierwszym, prawdziwym dniem wolności.

Pech premiera

 

W piątek zakażenie koronawirusem potwierdzono u ministra zdrowia Savida Javida, a ponieważ premier Boris Johnson miał z nim bezpośredni kontakt, został poinformowany przez aplikację elektroniczną o konieczności odbycia kwarantanny. Ciekawe jest to, że natychmiast chciał się z tego obowiązku wykręcić, wymyślając, że będzie uczestniczył w pilotażowym programie, który pozwala ludziom uniknąć kwarantanny w zamian za codzienne testowanie. Ale fala krytyki, z jaką się spotkał, była tak olbrzymia, że musiał wykonać w tył zwrot, i teraz siedzi zamknięty w podlondyńskiej rezydencji, skąd kieruje działaniami rządu.

Boris Johnson może publicznie chwalić się luzowaniem obostrzeń i to jest chyba dla niego najbardziej bolesne. Jak podkreślają komentatorzy, to kolejna nieelegancka sytuacja z udziałem premiera, która rzutuje na wizerunek rządu. A Brytyjczycy od marca ubiegłego roku zmuszeni byli znosić drakońskie obostrzenia związane z kolejnymi lockdownami. Nic dziwnego, że są na takie zachowanie bardzo wyczuleni. 

Pierwszy dzień wolności

Nie wszyscy chodzą do nocnych klubów i nie wszyscy oglądają na stadionach futbol. Ale tam koronwirus szybko się rozprzestrzenia i to będzie napędzać statystykę zakażeń. W dodatku nie ma już obowiązku rejestracji elektronicznej przy wejściu do pubów i restauracji. Nikt też na Wyspach Brytyjskich nie pyta o certyfikat szczepionkowy, chyba że wraca się z zagranicy.

Od dziś Brytyjczycy i rezydenci Wielkiej Brytanii powracający z Europy, którzy są podwójnie zaszczepieni, nie muszą poddawać się 10-dniowej kwarantannie.

Niestety nie działa to jeszcze w obie strony. Europejczycy, którzy zaszczepieni zostali we własnych krajach - nawet jeśli otrzymali druga dawkę - wciąż muszą odbyć domową izolację po wjeździe na Wyspy Brytyjskie.

Rząd premiera Borisa Johnsona obiecał, że ta kwestia zostanie rozwiązana w najbliższym czasie, ale nie podano jeszcze terminu zgłodzenia tego uciążliwego dla turystów obostrzenia.


Opracowanie: