"Na dzień dzisiejszy negocjowana umowa w sprawie Turowa jest korzystna dla rejonu transgranicznego i społeczeństwa" - powiedziała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Dodała, że zabezpiecza ona wszystko to, "co strona czeska podnosiła".
Szefowa resortu klimatu pytana w telewizji Trwam o kontynuację przerwanych rozmów ze stroną czeską na temat kopalni Turów wskazała: Oficjalnie nie możemy się kontaktować z nowym rządem, bo nie wiemy jeszcze jakie to będą osoby. Dodała, że rozmowy muszą być prowadzone z tym rządem, który jeszcze pełni obowiązki.
Przypomniała, że dotychczas odbyło się 18 rund rozmów.
Niewiele zostało do wynegocjowania, wydaje się zasadne, żeby te rozmowy z jeszcze urzędującym składem zakończyć i z nowym rządem zrobić nowe otwarcie i zająć się tym, co jest naprawdę istotne - powiedziała. Wskazała, że do doprecyzowania zostały "dwa małe punkty".
Strona czeska się w wielu swoich pomysłach usztywnia, co jest zadziwiające - oceniła minister klimatu. Zaznaczyła, że w jednym z założeń umowy jest to, że natychmiast po jej podpisaniu "rząd czeski zgłosi do TSUE wycofanie wniosku".
Ciągle jest to realistyczne. Gdybyśmy się ze stroną czeską nie porozumieli, to pozostaje oczekiwanie na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE - stwierdziła.
Wyjaśniła, że to, co jest elementem bezpośrednio wpływającym na rejon transgraniczny i na społeczeństwo już jest wynegocjowane.
Ta umowa na dzień dzisiejszy jest korzystana dla rejonu i w sposób skuteczny ustala zasady komunikacji między rejonami i przekazywania informacji z naszej strony na temat funkcjonowania kopalni, planowanych zdarzeń czy rozwoju - wskazała. Zaznaczyła, że zabezpiecza ona wszystko to, "co storna czeska podnosiła, że dotychczas nie było zabezpieczone". Według niej strona czeska "może tylko stracić nie podpisując tego dokumentu".
Wydaje się, że zrobiliśmy na dzisiaj wszystko, żeby się porozumieć ze stroną czeską - dodała. Według niej kolejne spotkanie powinno odbyć się w Polsce, a nie jak dotąd w Czechach.
Być może zmiana miejsca i spotkanie się w Warszawie pozwoli tę rozmowę i ten spór między nami zamknąć - oceniła. Zastrzegła, że nadal nie ma terminu spotkania.
Czechy wniosły skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) przeciwko Polsce w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów w lutym 2021 roku. Wnioskowały też o nakazanie - w ramach środka tymczasowego - wstrzymania wydobycia w kopalni. Skargę skierowano w związku z rozbudową kopalni, która - jak twierdzi Praga - zagraża dostępowi do wody mieszkańców okolicznych gmin. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z wydobyciem węgla brunatnego.
W maju TSUE, w odpowiedzi na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września unijny Trybunał postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni.
W ubiegłym tygodniu przed TSUE w Luksemburgu odbyła się rozprawa dotyczącej skargi Czech ws. działalności Turowa, podczas której nastąpiło formalne wysłuchanie stron. Według MKiŚ, mając na uwadze uwzględnienie polskiego wniosku o tryb przyśpieszony, wyrok powinien zapaść w pierwszym kwartale 2022 r.