Liczba ofiar piątkowych zamachów w Trypolisie, na północy Libanu wzrosła do 47. Bilans ten może wzrosnąć: spośród pół tysiąca rannych 300 pozostaje w szpitalach, a stan 65 osób jest krytyczny - poinformowała libańska policja.
Samochody - pułapki eksplodowały przed dwoma sunnickimi meczetami w portowym mieście Trypolis, 70 km od Bejrutu.
Był to drugi poważny zamach w Libanie w ciągu ośmiu dni; 15 sierpnia w wyniku eksplozji samochodu-pułapki w szyickiej dzielnicy Bejrutu zginęło 27 osób.
Ten atak na ludność sunnicką mógł być odwetem za ten zamach, do zorganizowania którego przyznało się nieznane wcześniej ugrupowanie Brygady Aiszy. Zapowiedziało ono kolejne ataki.
Rośnie obawa, że Liban stacza się w spiralę przemocy, nakręcaną przez kolejne akcje odwetowe - komentuje AP.
Przeciwnicy Hezbollahu ponownie wezwali to szyickie ugrupowanie do wycofania swych "brygad ochotników" walczących w Syrii po stronie reżimu Baszara el-Asada.
Wojna domowa w Syrii zaostrzyła te podziały między sunnitami i szyitami, podkopała też zaufanie części libańskiego społeczeństwa do Hezbollahu. Wcześniej bojownicy tej organizacji bywali postrzegani, jako obrońcy Libanu przed Izraelem, teraz zaś Hezbollah naraża się na odwet ze strony libańskich, a po części i syryjskich sunnitów. Już teraz nazywają oni Hezbollah, którego nazwa oznacza partię Boga, "partią diabła".
Hezbollah zaangażował się w konflikt w Syrii jesienią 2012 roku; ugrupowanie, które od dawna ma bliskie związki z Iranem, uznawane jest przez USA i kilka innych krajów za organizację terrorystyczną.
(jad)