Pięć przegranych ćwierćfinałów z rzędu, przełamana klątwa, półfinałowy thriller z USA i w końcu dzień, na który czekała cała siatkarska Polska. Już dziś o godzinie 13.00 w Paryżu reprezentacja Polski zagra z broniącą tytułu Francją o złoty medal olimpijski. Tu srebro nie zadowoli żadnej ze stron.

Trzy lata temu Biało-Czerwoni lecieli do Tokio po złote medali, marzyli o nich jak nigdy wcześniej. Tradycyjnie zatrzymali się na ćwierćfinale, gdzie 3:2 pokonała ich... Francja.

"Mam nadzieję, że będę mógł wziąć jeszcze udział w kolejnych igrzyskach, po których wrócę do Polski w innym nastroju" - napisał wtedy w emocjonalnym poście po odpadnięciu z igrzysk Wilfredo Leon. 

Czołowy gracz Biało-Czerwonych wróci do Polski w innym nastroju, z upragnionym medalem na szyi. Dziś po południu okaże się, czy będzie to wymarzone złoto.

Świderski: Francja to zespół nieobliczalny

Prezes PZPS Sebastian Świderski przyznał w Radiu RMF24, że mamy z Francuzami rachunki do wyrównania.

Pokonanie ich na ich terenie, przed ich publicznością będzie smakowało podwójnie. Natomiast to jest sport i wszystko może się zdarzyć ­- powiedział.

Francja to zespół nieobliczalny. To jest zespół zawodników, którzy sami potrafią wygrać mecz - stwierdził Świderski. N’Gapeth, który grał początek słabo, męczył się, teraz się rozegrał i jest zupełnie inną osobą i ten zawodnik potrafi sam z każdym rywalem wygrać - dodał.

Fornal: Tego się nie kupi za żadne pieniądze

Na takie mecze się czeka, na takie mecze się ciężko trenuje. Tego się nie kupi za żadne pieniądze - powiedział jeden z liderów Biało-Czerwonych Tomasz Fornal przed sobotnim finałem igrzysk olimpijskich. 

Francuzi są w finale, bo dobrze grają. My musimy skupić się na sobie. Jeśli zagramy tak, jak potrafimy i tak, jak graliśmy na przestrzeni tego turnieju w większości meczów, to jesteśmy w stanie wyjść z tego starcia zwycięsko - zaznaczył Fornal.

Na pewno będzie to trudne spotkanie, gramy u gospodarza, prawie cała hala będzie ich dopingowała. Musimy się przygotować na ciężką, techniczną siatkówkę, którą będą prezentowali, jak to Francuzi, zawsze dużo tego się w ich repertuarze znajduje. Ogrywają się w PlusLidze i potem im to procentuje - dodał.

"Trójkolorowi" - niewygodny rywal

Francuzi w ostatnich latach wyrośli na jednego z najbardziej niewygodnych przeciwników polskiej reprezentacji. W dwóch ostatnich meczach tych zespołów w fazie pucharowej dwukrotnie górą byli Francuzi, dwukrotnie w tie-breaku.

W finale pierwszy i ostatni do tej pory raz Biało-Czerwoni i "trójkolorowi" zmierzyli się w 2009 roku w mistrzostwach Europy. Górą byli wówczas ci pierwsi, którzy zwyciężyli 3:1 i pierwszy raz w historii zostali mistrzami Starego Kontynentu. Jedynym z Polaków obecnych w Paryżu, który może pamiętać to spotkanie, jest kapitan Bartosz Kurek. Był to wówczas jego pierwszy tak duży turniej w karierze reprezentacyjnej.

Od tego czasu zespoły te w międzynarodowych imprezach mierzyły się 22 razy. 12 zwycięstw odnieśli Francuzi, 10 Polacy.

Najbardziej bolesna była porażka, którą Polacy ponieśli trzy lata temu w Tokio. To właśnie "trójkolorowi", prowadzeni wówczas przez Laurenta Tilliego, zamknęli Biało-Czerwonym drogę do olimpijskiej strefy medalowej, piąty raz z rzędu. Kilka dni później zdobyli pierwsze w historii złoto.

Ostatnio Polska i Francja spotkały się w półfinale tegorocznej edycji Ligi Narodów w Łodzi. Biało-Czerwoni, podobnie jak w Tokio, musieli pogodzić się z porażką 2:3. "Trójkolorowi", ponownie napędzeni zwycięstwem nad aktualnymi mistrzami Europy, stanęli następnego dnia na najwyższym stopniu podium.

Tylko dwie ekipy obroniły tytuł

W historii siatkówki halowej w igrzyskach olimpijskich wywalczenie dwóch złotych medali z rzędu udało się tylko dwóm krajom. W pierwszych dwóch edycjach - 1964 i 1968 roku - reprezentacji ZSRR, natomiast dokładnie 20 lat później Stanom Zjednoczonym.

Więcej zespołów było w stanie kilka razy z rzędu zagrać z finale. Poza ZSRR i USA również Japonia, Holandia i rekordzista pod tym względem Brazylia, która walczyła o złoto w czterech olimpijskich turniejach w 2004 roku, zakończonym złotem, 2008, 2012 i 2016, również zakończonym na pierwszym miejscu.

Do tej drugiej grupy już dołączyli Francuzi. W sobotę okaże się, czy przewaga własnej publiczności pomoże im tak, jak ZSRR w 1980 roku, USA w 1984 i Brazylii w 2016, gdy reprezentacje te we własnym kraju zdobywały złoty medal.