Zrobiliśmy to, na co czekał cały świat - powiedział prezydentowi Chile sztygar Luis Urzua, ostatni z 33 górników wydobytych na powierzchnię z kopalni San Jose. Mężczyzna opuścił kapsułę ratunkową tuż po godzinie 3 nad ranem czasu polskiego. Przed 6 na powierzchnię wydobyto natomiast ostatniego z ratowników, którzy pomagali uwięzionym górnikom w ewakuacji.
Górnicy przebywali ponad 600 metrów pod ziemią od 5 sierpnia. Wczoraj nad ranem polskiego czasu rozpoczęła się akcja wydobywania ich na powierzchnię w specjalnej kapsule ratunkowej.
Te 70 dni, kiedy walczyliśmy tak ciężko, nie poszły na marne. Mieliśmy siłę, ducha, chcieliśmy walczyć, chcieliśmy walczyć dla naszych rodzin i to było najważniejsze - powiedział prezydentowi Sebastianowi Pinerze Urzua. W odpowiedzi prezydent stwierdził: Nie jest pan taki sam i ten kraj nie jest taki sam po tym, co się zdarzyło. Był pan inspiracją. Następnie ze sztygarem u swego boku, prezydent zaintonował hymn narodowy, który zaczął śpiewać tłum zgromadzonych wokół szybu ratunkowego.
To właśnie Urzua kierował grupą ludzi, którzy 5 sierpnia rozpoczynali swoją zmianę w kopalni San Jose na pustyni Atakama, zanim doszło do katastrofy. Pozostał liderem grupy przez 69 dni spędzonych pod ziemią. Odmawiał wyjazdu na powierzchnię dopóty, dopóki wszyscy pozostali górnicy nie zostaną wyciągnięci.
RMF 24