W Brukseli rusza dziś dwudniowy szczyt Unii Europejskiej. Jak ustaliła korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Polsce nie udało się obronić w pracach przygotowawczych szczytu korzystnego zapisu, w którym szefowie państw i rządów wzywają Komisję Europejską, by zmieniła swoją propozycję legislacyjną w sprawie przyszłego stałego mechanizmu relokacji uchodźców. Chodzi o mechanizm, który będzie uruchamiany w razie przyszłych kryzysów i zakłada stosowanie kar finansowych wobec państw, które odmawiają przyjmowania uchodźców.
Jako pierwsi informowaliśmy, że szef Rady Europejskiej Donald Tusk przygotował korzystny w tej sprawie dokument z datą 12 czerwca. [PRZECZYTAJ TUTAJ!]
Jeszcze we wtorek wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański chwalił to pismo. Obecny projekt konkluzji jest wynikiem presji Polski. I bardzo jasnego stanowiska Polski, która oczekuje, żeby odrzucić plany automatyzmu alokacji uchodźców w ramach UE. W tym sensie mamy satysfakcję, że nasza bardzo stała postawa w tej sprawie przynosi efekty - dodał. Korzystnych zapisów nie udało się jednak obronić. Satysfakcja była przedwczesna. Zapis wzywający Komisję Europejską do "przedstawienia poprawek" zniknął już z kolejnej wersji dokumentu z 19 czerwca.
Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM, Niemcy będą chciały już w październiku, a więc po wyborach do Bundestagu, wymusić na Polsce zgodę w sprawie stałego mechanizmu rozdziału uchodźców.
Stały mechanizm wciąż istnieje w zamyśle Niemiec i wróci z dużą siłą jesienią - ostrzega jeden z dyplomatów. Unijni dyplomaci twierdzą, że podczas szczytu przywódców Wspólnoty Berlin będzie zabiegać o zapis, by w październiku dokonano przeglądu postępu prac w tej sprawie. A w razie braku postępu, gotowy jest przegłosować Polskę i Węgry, mimo umowy że te kwestie rozwiązywać się będzie za porozumieniem wszystkich stron. Polska uważa natomiast, że są różne formy solidarności, nie tylko przyjmowanie uchodźców.
Dwudniowy szczyt szefów państw i rządów Unii Europejskiej rozpocznie się o godz. 15. Polskiej delegacji będzie przewodniczyć premier Beata Szydło.
Wczoraj wieczorem pojawił się kolejny, uzgodniony przez ambasadorów UE tekst wniosków. Tym razem zapis brzmi: "Rada Europejska zwraca się do Rady o kontynuowanie negocjacji na tej podstawie i poprawienia propozycji legislacyjnej tam, gdzie jest to potrzebne przy aktywnej pomocy Komisji Europejskiej". Minister Konrad Szymański w przesłanym dziennikarce RMF FM komunikacie twierdzi, że zapis ten świadczy o tym, że "Polska w pełni obroniła zapis o potrzebie zmian CAES (Wspólny Europejski System Azylowy)".
Jednak rozmówcy dziennikarki RMF FM twierdzą, że ten nowy zapis nie ma już nic wspólnego z pierwotną wersją z 12 czerwca, gdzie wzywano Komisję Europejską do zmiany swojej propozycji legislacyjnej. Teraz Rada Unii Europejskiej wzywa już nie Komisję Europejską, ale Radę ministrów spraw wewnętrznych w której Polska nie ma prawa weta, bo obowiązuje głosowanie kwalifikowana większością głosów.
Ten zapis przeszedł, bo nic nie zmienia, nie wprowadza nic nowego poza presją na Rade, żeby kontynuować prace. A na tym zależy przede wszystkim Niemcom - powiedział dziennikarce RMF FM unijny dyplomata. Nie będzie więc nowej, ani poprawionej propozycji legislacyjnej, bo na Radzie Europejskiej i w radzie ministrów dominują Niemcy, którzy nie odpuszczają w sprawie stałego mechanizmu relokacji.
Jedyną szansą mogła być nowa propozycja KE. Poza tym - jak zauważa Katarzyna Szymańska-Borginon - czy Polsce tak bardzo zależy na tym, żeby to rada ministrów, zdominowana przez Niemcy i kraje, które chcą stałego mechanizmu, miała ostatnie słowo?
(MRod)
