"Jest światło w tunelu w sprawie podziału 120 tys. uchodźców" - powiedział dziennikarce RMF FM luksemburski dyplomata, a to Luksemburg prowadzi negocjacje jako kraj przewodniczący w Unii Europejskiej w tym półroczu. Wczoraj wieczorem odbyło się w Brukseli za zamkniętymi drzwiami spotkanie ambasadorów UE w sprawie uchodźców.

"Jest światło w tunelu w sprawie podziału 120 tys. uchodźców" - powiedział dziennikarce RMF FM luksemburski dyplomata, a to Luksemburg prowadzi negocjacje jako kraj przewodniczący w Unii Europejskiej w tym półroczu. Wczoraj wieczorem odbyło się w Brukseli za zamkniętymi drzwiami spotkanie ambasadorów UE w sprawie uchodźców.
Uchodźcy na dworcu w Belgradzie /KOCA SULEJMANOVIC /PAP/EPA

"Wszyscy wykazali konstruktywne stanowisko w celu osiągnięcia kompromisu i zgody na jutrzejszym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych" - powiedział dziennikarce RMF FM dyplomata z Luksemburga. Oznacza to, że zarówno Grupa Wyszehradzka  jak i reszta Unii - zwłaszcza Berlin - powoli ustępują. Z informacji naszej korespondentki wynika, że w dokumentach, które są obecnie na stole negocjacyjnym, zniknęła zasada obowiązkowości w przyjmowaniu uchodźców, nie ma także klucza i kryteriów podziału uchodźców między kraje Unii.

Zapisany pierwotnie w propozycji Komisji Europejskiej klucz służył do wyliczenia, ilu uchodźców każdy ma przyjąć. Kryteria, które brano pod uwagę, to między innymi liczba mieszkańców danego kraju, PKB czy istniejąca presja migracyjna. Według najnowszych propozycji, które znajdują się na stole, podział uchodźców będzie więc dobrowolny, ale pojawi się zapis, że "państwa członkowskie są świadome, że w ramach solidarności się wywiążą". Kwoty więc będą, ale dobrowolne i rozłożone na etapy.

To duży postęp w porównaniu z odgórnym narzucaniem kwot według ustalonego przez Brukselę klucza-algorytmu, ale w pewnym sensie będzie to nadal "dobrowolność pod przymusem". Jednak kwota, na którą ostatecznie zgodzi się Polska, może być mniejsza niż pierwotna (9287 uchodźców ze 120 tys.).

Luksemburg o wiele lepiej rozumie obawy krajów naszego regionu niż sąsiadujące z nami Niemcy. To właśnie Luksemburg zaproponował, żeby w dokumentach pojawiły się także pewne zabezpieczenia na wypadek, gdyby fala uchodźców (syryjskich czy ukraińskich, w razie pogorszenia sytuacji na Ukrainie) zalała naszą wschodnią granicę. Jeżeli z zapisów zniknie "obowiązkowość", to nie będzie podstaw dla stworzenia w przyszłości stałego, obowiązkowego mechanizmu podziału uchodźców.

Jak się dowiedziała nasza dziennikarka, jedyny kraj, który się upiera, to Słowacja. Dyplomaci słowaccy jednak prawie nic nie mówią. Nie wiadomo więc, czy Bratysława ostatecznie zgodzi się na wypracowywany właśnie kompromis, czy zostanie przegłosowana. Jeszcze dzisiaj odbędzie kolejne posiedzenie ambasadorów UE, które ma przygotować jutrzejsze posiedzenie ministrów spraw wewnętrznych.

(abs)