Problemy jednak mogą zacząć się, gdy obie strony zaczną informować o możliwych przyczynach katastrofy, gdyż już po raporcie MAK-u, a raczej przecieków z niego, widać, że Rosjanie mają trochę odmienne zdanie co do przyczyn. Nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć, że strona rosyjska będzie oddalała winę od swoich służb, spychając ją na załogę i wyszkolenie pilotów. Polska z kolei będzie się doszukiwać uchybień w przygotowaniu i profesjonalizmie rosyjskich kontrolerów lotu. Pytanie też jak Rosjanie podejdą do ewentualnych publikacji różnych dokumentów. Ujawnienie stenogramów z rozmów z kokpitu, które otrzymaliśmy od Rosjan kilka miesięcy temu, spowodowało wielotygodniowy zastój we współpracy. Strona polska na pewno dostała lekcję pokory i od tamtego czasu rzeczywiście nie ujawnia już szczegółów śledztwa. To może oznaczać, że pod koniec roku będziemy mogli choćby wyeliminować 3 z 4 wątków postępowania. Wiele wskazuje też na to, że pojawią się pierwsze zarzuty dotyczące przygotowań do lotu.
Problemy jednak mogą zacząć się, gdy obie strony zaczną informować o możliwych przyczynach katastrofy, gdyż już po raporcie MAK-u, a raczej przecieków z niego, widać, że Rosjanie mają trochę odmienne zdanie co do przyczyn. Nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć, że strona rosyjska będzie oddalała winę od swoich służb, spychając ją na załogę i wyszkolenie pilotów.
Polska z kolei będzie się doszukiwać uchybień w przygotowaniu i profesjonalizmie rosyjskich kontrolerów lotu. Pytanie też jak Rosjanie podejdą do ewentualnych publikacji różnych dokumentów. Ujawnienie stenogramów z rozmów z kokpitu, które otrzymaliśmy od Rosjan kilka miesięcy temu, spowodowało wielotygodniowy zastój we współpracy. Strona polska na pewno dostała lekcję pokory i od tamtego czasu rzeczywiście nie ujawnia już szczegółów śledztwa. To może oznaczać, że pod koniec roku będziemy mogli choćby wyeliminować 3 z 4 wątków postępowania. Wiele wskazuje też na to, że pojawią się pierwsze zarzuty dotyczące przygotowań do lotu.