Wieczorem w Kolonii Belgia po świetnym meczu, który prowadził Szymon Marciniak, pokonała Rumunię 2:0, rehabilitując się za sensacyjną porażkę ze Słowacją 0:1. Wynik otworzył już po 73 sekundach Youri Tielemans i był to trzeci najszybciej strzelony gol w historii mistrzostw Europy.
Po niespodziewanej porażce ze Słowacją 0:1 Belgowie koniecznie potrzebowali zwycięstwa nad Rumunią, która turniej rozpoczęła od efektownej wygranej z Ukrainą 3:0. Niezwykle ciekawie zapowiadający się mecz w Kolonii prowadził debiutujący na Euro 2024 polski sędzia Szymon Marciniak.
Do soboty Belgia jako jedyna spośród 24 drużyn uczestniczących w turnieju w Niemczech nie strzeliła gola. To się zmieniło już w 73. sekundzie meczu z Rumunią. Podopieczni trenera Domenico Tedesco przeprowadzili szybką akcję, Romelu Lukaku stojąc tyłem do rumuńskiej bramki wystawił piłkę Youriemu Tielemansowi, a pomocnik Aston Villi oddał bardzo mocny strzał tuż zza linii pola karnego. Bramkarz Florin Nita był bez szans.
Według UEFA, był to trzeci najszybciej strzelony gol w historii mistrzostw Europy. Rekord padł dokładnie tydzień temu w meczu Włochy - Albania (2:1), a autorem bramki w 23. sekundzie był Albańczyk Nedim Bajrami. Szybszy od Tielemansa był jeszcze Rosjanin Dmitrij Kiriczenko, który trafił do siatki po minucie i siedmiu sekundach od rozpoczęcia spotkania z Grecją (2:1) w 2004 roku.
W pierwszej połowie "Czerwone Diabły" miały wyraźną przewagę i mogły podwyższyć prowadzenie, ale Nita wykazał się refleksem przy strzałach Dodiego Lukebakio i Jeremy'ego Doku. Rumuni najgroźniejszą akcję przeprowadzili w 5. minucie, a strzał głową Radu Dragusina był minimalnie niecelny.
Po zmianie stron na boisku było jeszcze ciekawiej. W 64. minucie Lukaku popisał się wspaniałym strzałem, lecz Marciniak, po konsultacji z VAR, nie uznał gola, ponieważ napastnik "Czerwonych Diabłów" był na pozycji spalonej. To już trzecie trafienie Lukaku na niemieckich boiskach, którego nie uznano. Zawodnikowi AS Roma anulowano dwie bramki w spotkaniu ze Słowacją.
Pięć minut później Rumuni mieli doskonałą okazję na wyrównanie. Po szybkiej kontrze Dennis Man znalazł się sam na sam z bramkarzem Koenem Casteelsem, ale oddał za słaby strzał. Wreszcie w 80. minucie kropkę nad "i" postawił Kevin De Bruyne, a asystę zanotował... Casteels, który podał mu piłkę przez całe boisko.
W piątek w pierwszym meczu drugiej kolejki grupy E Ukraina wygrała ze Słowacją 2:1. Wszystkie drużyny mają więc po trzy punkty, a kto awansuje do fazy pucharowej, okaże się w środę. Tego dnia Belgia zagra z Ukrainą, a Rumunia ze Słowacją.