Brexit zmasakruje londyńskie City - to prognoza biura konsultingowego Oliver Wyman, które specjalizuje się w szacunkowych ocenach zagadnień ekonomicznych. Jego zdaniem ograniczony dostęp do europejskiego rynku może kosztować brytyjską finansjerę nawet 38 miliardów funtów. Utraconych zostanie także ok. 75 tys. miejsc pracy.
To najczarniejszy scenariusz, który zakłada, że po negocjacjach brexitowych z Brukselą, Wielka Brytania stanie poza europejskim nawiasem. Instytucje finansowe, które mają siedziby w londyńskim City, nie mogłyby wówczas sprzedawać swych produktów ani dokonywać transakcji wewnątrz Unii Europejskiej. Dotyczy to głownie banków, firm ubezpieczeniowych i inwestycyjnych.
Zdaniem prezesa biura konsultingowego, w interesie Europy i Wielkiej Brytanii leży wypracowanie jak najlepszych warunków współpracy.
Raport ten stworzono z myślą o dialogu, jaki toczyć się powinien między rządem a sektory finansowym w okresie poprzedzającym Brexit. Na razie takie kanały porozumienia są niewidoczne.
Według komentatorów, zakres dostępu do wspólnego rynku - również finansowego - uzależniony będzie od ustępstw, do jakich gotowy będzie brytyjski rząd w sprawie zachowania praw dla unijnych imigrantów, a co za tym idzie kontroli granic. Nic nie wskazuje na razie na to, że Londyn podczas negocjacji gotów będzie okazać dobrą wolę. Żadne wypowiedzi polityków tego nie zwiastują. Być może premier Theresa May i jej współpracownicy zachowują twarz pokerzysty, choć niewykluczone, że Wielka Brytania faktycznie zmierza w kierunku tzw. "twardego Brexitu", który zaowocuje bolesnym rozwodem bez uzgodnienia wzajemnie dogodnych rozwiązań.
Unia Europejka jest dla brytyjskiej gospodarki największym rynkiem zbytu. Jego utrata lub ograniczony dostęp będą miały olbrzymie skutki. Także dla sektora finansowego. Corocznie generuje on ok. 200 miliardów funtów dochodu, z czego 60 trafia do budżetu państwa tytułem podatków. Jakiekolwiek zachwiania tej równowagi - jak zauważają komentatorzy - wywoła sejsmiczne konsekwencje.
(j.)