Tragiczne wiadomości zza oceanu. Nie żyje O'Neil Bell (27-4-1, 25 KO), były król kategorii junior ciężkiej. Nokautujący kolejnych rywali Jamajczyk zamieszkał w Atlancie wiele lat temu i właśnie tamtejsze media poinformowały o zabójstwie pięściarza noszącego przydomek "Supernova".
Pięściarz zmarł w wyniku ran odniesionych podczas strzelaniny na ulicy. W tej chwili nie ma jeszcze szczegółów, ale wygląda na to, że mógł być to tragiczny wypadek - donosi portal bokser.org.
Bell był ofiarą strzelaniny przy Harbin Road. Został ranny, kiedy wysiadał z autobusu. O'Neil odprawił niemal całą czołówkę pretendentów, by w końcu doczekać się swojej szansy. Zawodnik w maju 2005 roku wypunktował Dale'a Browna i zdobył wakujący pas organizacji IBF.
Obronił go po świetnej i trudnej walce z mocno bijącym ciosami prostymi Sebastianem Rothmannem (KO 11).
Bell w katowickim "Spodku" przegrał z będącym w szczytowej formie Tomaszem Adamkiem. Potem przyszła jeszcze porażka z Richardem Hallem po długiej przerwie i zwycięstwo nad Rico Casonem blisko cztery lata temu (TKO 1).
(ug)