"To, co się już ruszyło, tego już nic nie zatrzyma" – tak lider “Solidarności” Piotr Duda opisał sytuację na Białorusi po powrocie z tego kraju. "Ta śnieżna kula ruszyła i - jak powiedzieli - są tak zdeterminowani, że nic nie jest w stanie ich zatrzymać" - relacjonował. Podkreślił, że jest gotów wrócić w każdej chwili do Mińska, gdy będzie taka potrzeba.
Szef "Solidarności" w czasie rozmowy z dziennikarzami na stołecznym lotnisku Chopina przyznał, że zakończona właśnie wizyta na Białorusi była jego najważniejszą podrożą zagraniczną od 10 lat.
Jestem bardzo wzruszony i szczęśliwy, że mogłem wczoraj wieczorem spotkać się z naszymi przyjaciółmi z wolnego Białoruskiego Kongresu Demokratycznych Związków Zawodowych, z jej przewodniczącym Alaksandrem Jaroszukiem, to było dla mnie bardzo ważne i wzruszające - mówił. Wiele osób mówiło mi, bym nie wybierał się w tę podróż, bo zostanę zatrzymany na granicy (...) ale mając w ręku zaproszenie od przewodniczącego, powiedziałem, że muszę tam być, muszę pokazać tę solidarność - dodał.
Duda relacjonował, że na granicy nie było "większych problemów". Przypomniał, że pierwsze kroki po przyjeździe do Mińska skierował do symbolicznego miejsca śmierci demonstranta przy stacji metra Puszkinska, gdzie złożył kwiaty. Towarzyszyli mu przedstawiciele polskiej ambasady w Mińsku.
Duda podkreślił, że podczas spotkania z przedstawicielami związku zawodowego Białorusi poruszono kwestie bieżącej sytuacji w tym kraju oraz pomocy, jakiej potrzebują białoruscy związkowcy.
Sytuacja jest bardzo trudna, dlatego po rozmowach ustaliliśmy, że w Warszawie spotkam się z panem premierem Morawieckim, przekażę mu informacje, co do obecnej sytuacji na Białorusi, którą przynajmniej ja mam z przekazów moich przyjaciół związkowców - wyjaśnił lider “Solidarności".
Duda przyznał, że trzeba zastanowić się nad tym, jak zagwarantować, by środki zgromadzone na Funduszu powołanym przez NSZZ "Solidarność" - "Solidarni z Białorusią" trafiały faktycznie do potrzebujących, a nie "były kasowane przez reżim Łukaszenki". Jego zdaniem, tak naprawdę nie wiadomo też, ile ten zryw będzie trwał. Ci ludzie są naprawdę zdeterminowani - mówił, wskazując też na to, że do "akcji solidarnościowej" na Białorusi przystępują nowe grupy: prawnicy, lekarze.
Jeśli będzie potrzeba, będziemy fundować stypendia dla młodzieży, która studiuje w Polsce, pomagać w wypoczynku dzieci, które ewentualnie przyjechałyby do nas z Białorusi - wskazał.
Przewodniczący “Solidarności" planuje spotkać się w środę ze Swiatłaną Cichanouską, kandydatką opozycji w wyborach prezydenckich 9 sierpnia.
Będziemy bardziej słuchać niż mówić - powiedział pytany o tematy, jakie poruszy w czasie spotkania. Na pewno będę chciał też przekazać informacje od przewodniczącego Jaroszuka, który też jest w tym komitecie protestacyjnym i porozmawiać o tym, jakie są sprawy, które mógłbym, jako przewodniczący “Solidarności", przekazać dalej, albo się nimi zająć - dodał.