W kilkudziesięciu miastach w Polsce odbyły się demonstracje przeciwko ustawie o Sądzie Najwyższym. Według jej przeciwników, prawo wprowadzone głosami posłów PiS jest niezgodne z konstytucją. Tego zdania jest sama prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Zapowiada, że chociaż ustawa ją obejmuje - w środę przyjdzie normalnie do pracy - i wskazuje na zapis w konstytucji, który mówi, że jej kadencja ma trwać 6 lat. "Nie doszliśmy z panem prezydentem do konsensusu, kto dalej jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego" - powiedziała Gersdorf do protestujących w Warszawie.
Demonstracje odbyły się w największych miastach, np. w Warszawie przed siedzibą Sądu Najwyższego w Warszawie. Uczestnicy demonstracji mieli ze sobą flagi Polski i Unii Europejskiej.
Plac Krasińskich był wypełniony niemal w całości, a manifestacja rozpoczęła się od odśpiewania Hymnu Polski. Wśród protestujących była także I prezes SN Małgorzata Gersdorf.
Nie doszliśmy z panem prezydentem do konsensusu, kto dalej jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego - mówiła Małgorzata Gersdorf do protestujących przeciwko ustawie PiS w Warszawie.
Pierwsza prezes zgodnie z ustawą wprowadzoną staraniem PiS ma o północy przejść formalnie w stan spoczynku. Małgorztara Gersdorf powtarza jednak, że nie godzi się z tymi przepisami. Oświadczyła, że jej kadencja kończy się dopiero w 2020 roku.
Prof. Gersdorf podkreślała, że przekaz po spotkaniu z prezydentem mógł być niezrozumiały, dlatego zaznaczyła, że sędzia Józef Iwulski będzie pełnił funkcję I prezesa SN wyłącznie w zastępstwie, w koniecznych sytuacjach.
Gersdorf mówiła, że zobowiązana jest do przestrzegania najwyższego prawa w Polsce, dlatego działa na podstawie konstytucji.
W czasie protestu ze sceny popłynął także apel do nowo wybranych członków Krajowej Rady Sądownictwa, z przypomnieniem, że to instytucja, która powinna stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.