Nie ma dowodów na to, że którykolwiek z członków Krajowej Rady Sądownictwa naruszył prawo lub zasady etyki sędziowskiej - stwierdza uchwalone właśnie przez KRS stanowisko ws. grupy hejterów oczerniających sędziów krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości, której członkami mieli być m.in. członkowie Rady.

Chodzi o sędziów Jarosława Dudzicza, Macieja Nawackiego i Dariusza Drajewicza - członków Krajowej Rady Sądownictwa, którzy - jak wynika z doniesień medialnych - mieli brać udział w zorganizowanej akcji dyskredytowania i hejtowania sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości.

Projekt przyjętej dzisiaj uchwały przygotował trzyosobowy zespół, od sierpnia badający doniesienia nt. afery hejterskiej.

Przy zastrzeżeniu, że analiza oparta jest tylko na tych materiałach, do których mieli dostęp, sędziowie KRS uznali, że żadnemu z członków Rady nie można zarzucić naruszenia prawa ani złamania zasad etyki sędziowskiej.

Po dokonaniu analizy doniesień medialnych oraz wyjaśnień złożonych na posiedzeniu plenarnym Krajowej Rady Sądownictwa przez sędziów Krajowej Rady Sądownictwa, Rada przyjmuje, że nie ujawniono - w dostępnych i analizowanych źródłach - wypowiedzi sędziów-członków KRS, które pozwalałyby na sformułowanie wobec nich zarzutów naruszenia prawa, ślubowania sędziowskiego ani zasad etyki sędziowskiejczytamy w stanowisku KRS, opublikowanym na stronach Rady.

Jak podkreślała ponadto przedstawiająca treść uchwalonego potem dokumentu sędzia Joanna Kołodziej-Michałowicz: Prasa nie podaje takich przykładów. Ogólnie stawia zarzut złego prowadzenia się. Ogólnie stawia zarzut podłego szerzenia plotek. Ogólnie stawia zarzut przynależności do grupy czyniącej zło. Ale nie podaje przykładów.

Członkowie przygotowujący projekt stanowiska podkreślali natomiast, że istotne jest w nim stwierdzenie, że analizie poddane zostały tylko materiały prasowe, do których zdołali dotrzeć - co nie wyklucza istnienia innych, które potwierdzałyby naganne zachowania sędziów-członków KRS.

Co ciekawe, w tej samej uchwale za naganne uznała Rada samo uczestnictwo sędziego "w zorganizowanej akcji insynuacji i fałszywych oskarżeń" czy rozpowszechnianie przez niego "nieprawdziwych informacji" w inny sposób.

Równocześnie KRS potępiła - jako naganne - zachowanie sędziego, który - "mając uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu naruszającego prawo, ślubowanie sędziowskie lub zasady etyki sędziowskiej" przez innego sędziego - "zawiadamia o tym środki masowego przekazu bez jednoczesnego zawiadomienia organów ścigania".

Za takim stanowiskiem Rady zagłosowało 14 jej członków, 2 wstrzymało się od głosu.

"Mała Emi", wiceminister sprawiedliwości i zorganizowany hejt

Zorganizowany proceder hejtowania, dyskredytowania i szkalowania sędziów, krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości, opisał w sierpniu Onet. Jak wynikało z doniesień portalu, w akcję hejtowania zaangażowani mieli być m.in. ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak i członkowie KRS: Dariusz Drajewicz, Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Rady.

Onet podawał, że Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia - dzisiaj wiadomo, że chodziło o Emilię Szmydt, żonę sędziego Tomasza Szmydta - która miała prowadzić akcje dyskredytujące sędziów za wiedzą wiceministra.

Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.