Gdy Onet ujawnił aferę hejterską, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Mitera zapewniał, że internetową hejterkę Emilię zna bardzo słabo. Stwierdził nawet, że próbowała się do niego "przykleić". Z najnowszych informacji Onetu wynika jednak, że wymienili kilkaset wiadomości.
Rzecznik KRS Maciej Mitera publicznie zapewniał, że "małą Emi" zna wyłącznie jako "żonę sędziego" i czasem odbierał od niej telefony, a kobieta po prostu się do niego "przykleiła".
Onet dotarł do dokumentów, z których wynika jednak, że Mitera utrzymywał z kobietą niemal codzienne kontakty co najmniej od marca do maja 2018 r. W czerwcu SMS-ów nie było, po raz ostatni pisali do siebie 12 lipca 2018 r.
Mitera członkiem KRS został na początku marca ubiegłego roku, a 27 kwietnia 2018 r. zasiadł w prezydium i objął prestiżowe stanowisko rzecznika Rady.
Jak pisze Onet, współpraca Emilii i Mitery polegała przede wszystkim na załatwianiu mu wizyt w mediach. Jeszcze przed objęciem funkcji rzecznika Emilia umawiała go na wywiady do TVP - m.in. do Michała Rachonia, prowadzącego w TVP Info program "Minęła 20".
Zanim Maciej Mitera został rzecznikiem nowej KRS, Emilia 23 marca 2018 r. - ponad miesiąc przed decyzją Rady o wyborze rzecznika prasowego (co nastąpiło 27 kwietnia 2018 r.) - informowała Rachonia, że tego sędziego warto zaprosić, bo to właśnie on będzie reprezentował Radę jako jej przedstawiciel.
Udało się. Sędzia Mitera dwukrotnie pojawił się w TVP Info u Michała Rachonia: 29 marca i 3 kwietnia 2018 r. Jak pisze Onet, Emilia przed programem ustalała nawet z sędzią, kto mógłby być jego ewentualnym oponentem. Mitera, jak wynika z treści SMS-ów, do których dotarł portal, pisał do niej, że jej działania zasługują na najwyższe uznanie. Powinnaś pracować dla NASA - stwierdził. Dodawał też: "Jesteś naprawdę... bezcenna".
W rozmowach Emilii z Miterą wielokrotnie pojawiał się też temat jej męża, Tomasz Szmydta. We wrześniu 2018 r. został on szefem biura prawnego Krajowej Rady Sądownictwa, jednak o pracy dla męża Emilia pisała z rzecznikiem KRS już w kwietniu.
28 kwietnia Emilia wysyła do Mitery sms o treści: "Właśnie dostaliśmy wiadomość, że Tomka przejście do KRS jest niepewne, bo sędzia J (Wiesław Johann, jak wynika z dalszej korespondencji, przedstawiciel prezydenta w KRS - red.) chce swojego człowieka wstawić. To prawda Maćku? Martwię się".
Mitera zapewnia ją, że "będzie ok".
Maciej Mitera pytany przez Onet o intensywne kontakty z Emilią odpowiada, że "to ona pisała do niego, a jemu nie wypadało nie odpisywać".
Zresztą, od męża Emilii usłyszałem, że jest ona osobą nerwową, że należy traktować ją ostrożnie i przytakiwać. Nie prowokować i nie denerwować. Dlatego traktowałem ją z pewnym przymrużeniem oka. Owszem, być może żartobliwie napisałem, że powinna pracować w NASA, ale okoliczności ani kontekstu tej wiadomości nie pamiętam - mówi.
Na pytanie, czy dawał kobiecie wyłączność na umawianie mu występów w mediach - co wynika z posiadanych przez Onet materiałów - Mitera odpowiada, że nie było w tym nic złego. Przecież to nie była żadna umowa-zlecenie, nic formalnego. Po prostu dzwoniła i mówiła, że ktoś mnie gdzieś zaprasza, a ja szedłem. Bo niby dlaczego miałbym nie iść? - stwierdza.
Mitera nie potrafi wyjaśnić, skąd Emilia ponad miesiąc przed wybraniem go na funkcję rzecznika KRS wiedziała, że otrzyma to stanowisko.
Pani Emilia nie mogła o tym wiedzieć, skoro nie wiedziałem nawet ja. Być może chciała się uwiarygodnić u dziennikarzy? - mówi Mitera. Ja nie zabiegałem o tę funkcję, ale faktem jest, że po moich częstych występach w różnych programach interwencyjnych wiele osób mówiło mi, że dobrze wypadam. Nie wiem, dlaczego Emilia napisała taką rzecz do dziennikarza TVP, być może po prostu to sobie wymyśliła - dodaje.
Zapewnia też, że nigdy nie zabiegał o to, by męża Emilii - Tomasza Szmydta - zatrudniono w KRS. Nie kiwnąłem palcem, aby pomóc zatrudnić męża tej pani. Nic w tym kierunku nie robiłem, więc nie widzę tu ze mną żadnego związku - przekonuje.
Dlaczego po wybuchu afery hejterskiej rzecznik KRS publicznie zapewniał, że nigdy nie poznał Emilii osobiście i że się do niego "przykleiła"? Taka była sprawa i ja tak to odbierałem. Nie przypominam sobie, byśmy się osobiście poznali. A że bardzo często do mnie dzwoniła czy pisała, to jak to nazwać inaczej, niż "przyklejenie się"? - pyta. Ja, jeśli chodzi o te kontakty, nie mam sobie nic do zarzucenia - kwituje sędzia.
Treść SMS-ów "małej Emi" do Macieja Mitery przeczytasz w Onecie.