Kolejne szczegóły działania grupy "Kasta". Z nagrania rozmowy sędziego Arkadiusza Cichockiego z szefem Krajowej Rady Sądownictwa wynika, że o posadę dla Tomasza Szmydta - męża „małej Emi” - w KRS zabiegał wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Cichocki usłyszał takie słowa z ust samego Leszka Mazura w momencie, gdy próbował przekonać nowego szefa KRS do zatrudnienia Szmydta w Radzie. Do zapisu tej wymiany zdań dotarli dziennikarze RMF FM.
Stopniowo ujawniane są kolejne szczegóły działania grupy hejterów, gromadzących materiały, mające skompromitować sędziów przeciwnych dobrej zmianie. Poniżej przedstawiamy zachowany w archiwach Małej Emi zapis rozmowy, którą ponad rok temu przeprowadził związany z nią b. prezes gliwickiego sądu okręgowego Arkadiusz Cichocki. Chodziło o przekonanie przewodniczącego KRS Leszka Mazura do zatrudnienia na istotnym stanowisku w Radzie jednego z członków grupy, sędziego Tomasza Szmydta. Szmydt to mąż Małej Emi, a Cichocki to sędzia związany jednocześnie intymnymi relacjami z nią samą.
Arkadiusz Cichocki dzwoni w czerwcu ub. roku do szefa KRS i przekonuje go, że Szmydt to człowiek, który "ma po prostu serce po prawej stronie, jest bardzo biało-czerwony" i można mu zaufać, bo to wartościowy, dobry człowiek.
Leszek Mazur dobierał sobie w tym czasie współpracowników, szefem KRS był od kilku tygodni. Z nagrania wynika, że cieszy się z rekomendacji Cichockiego i odpowiada, że sam Szmydt był dla niego osobą nieznaną, natomiast kandydat został mu, jak to nazwał "wskazany" przez Łukasza Piebiaka.
W dalszej części rozmowy Mazur wspomina też o spotkaniu z Markiem Zirk-Sadowskim, prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wyjaśnia przy tym, że to do NSA miały trafiać odwołania od uchwał KRS ws. powołania sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, zatem NSA to "taki ważny segment" "bardzo ważnej układanki". Musieliśmy sobie porozmawiać - mówi szef KRS.
Na koniec Leszek Mazur wygłasza zdanie, z którego można wnioskować, że panowie nawiązali właśnie rodzaj współpracy: "Wiem, że jest pan, że tak powiem, czynny, działa, to ja zadzwonię sobie przy okazji, po południu, czy wieczorem...".
Poniżej treść rozmowy Arkadiusza Cichockiego z przewodniczącym KRS Leszkiem Mazurem:
Leszek Mazur, szef KRS: Halo, dzień dobry, kłaniam się!
Arkadiusz Cichocki: Dzień dobry, panie sędzio, ja pozwoliłem sobie zadzwonić, rozmawiałem z takim moim dobrym kolegą, można powiedzieć nawet przyjacielem, przypadkiem dowiedziałem się, że on idzie do pana do pracy, do pana sędziego w najbliższym czasie, więc chciałem tylko powiedzieć, mam na myśli sędziego Tomasza Szmydta i pracuje w ...
Leszek Mazur: No zgadza się.
Arkadiusz Cichocki: Panie sędzio, jeśli pan się zdecyduje z nim pracować to muszę powiedzieć, że to jest wspaniały człowiek, to jest ogromny patriota, dla mnie przyjaciel, więc jeśli pan będzie chciał kiedyś z nim...
Leszek Mazur: Powiem tak, cenna rekomendacja, cenna rekomendacja, bo bo bo to była jakaś enigmatyczna dla mnie osoba, natomiast pan minister Piebiak ją wskazał, natomiast ja się z nim spotykałem i z każdym kolejnym spotkaniem zdecydowanie nabierałem przekonania do niego, nie miałem żadnych wątpliwości podczas ostatniej czy przedostatniej rozmowy, bo ostatnio żeśmy się widzieliśmy przelotnie. Z pełnym już takim przekonaniem zaproponowałem mu, miło sobie pogadaliśmy, natomiast cieszy mnie potwierdzenie takich intuicji i decyzji już podjętej, że takie potwierdzenie jest bardzo, bardzo przydatne.
Arkadiusz Cichocki: Panie sędzio, powiem bardzo krótko, w życiu nie odważyłbym się na jakiekolwiek rekomendacje, gdybym nie wiedział, że pan sędzia już się chyba zdecyduje na tą osobę. Natomiast chcę powiedzieć, że ja to wiem, to jest człowiek, który ma po prostu serce po prawej stronie, jest bardzo biało-czerwony i dlatego, dla mnie to jest przyjaciel. Znam jego i jego żonę, to są naprawdę wspaniali ludzie, oddani sprawie, będzie pan miał w nim naprawdę dobrego pracownika, jeśli pan będzie chciał. Naprawdę to jest człowiek, któremu można zaufać absolutnie we wszystkim, wartościowy, dobry człowiek.
Leszek Mazur: Ja go, ja go, ja, ja go chcę dyrektorem wydziału prawnego u nas, takiego kluczowego wydziału tutaj u nas.
Arkadiusz Cichocki: To już mniejsza o to.
Leszek Mazur: Tak, [niezrozumiałe] pewne rozegrania powodują, że to od września, to znaczy już od września, bo ten czas leci, prawda, ale jak słyszę taką rekomendację to się cieszę, bo człowiek nigdy nie jest pewien takich decyzji, a to jest wydział kluczowy.
Arkadiusz Cichocki: Oczywiście.
Leszek Mazur: I pracy dużo jest, także ważne, żeby [niezrozumiałe] do pracy
Arkadiusz Cichocki: Ja dzwoniłem, nie zdecydowanie, żeby rekomendować, żeby powiedzieć, że bardzo wartościowy człowiek, jeśli pan sędzia na niego postawi, to on na pewno nie zawiedzie, mam takie poczucie, że naprawdę należy mi się [pewnie chodziło o mu], też panu sędziemu się należy, to jest człowiek, ja bym poszedł za nim w ogień.
Leszek Mazur: Dobra, świetnie, bardzo dziękuję, ja nie mogę rozmawiać, bo mam [niezrozumiałe] pana prezesa Zirka, mieliśmy parę takich istotnych spraw, o rzeczach różnych, NSA, ale NSA to jest taki ważny segment, bo przez niego idą odwołania przez niego, to znaczy w kwestii powołania Izby Dyscyplinarnej, bardzo ważna układanka, tam musieliśmy sobie porozmawiać...
Arkadiusz Cichocki: Życzę powodzenia!
Leszek Mazur: Będę już kończył, bo tu już czeka na mnie sędzia Wilczewski, ale mówię, jak słyszę pana, wiem, że jest pan, że tak powiem czynny, działa, to ja zadzwonię sobie przy okazji , po południu czy wieczorem, bo jak odbywam te podróże to mam trochę czasu więcej...
Arkadiusz Cichocki: Jestem pod telefonem, pracuję tak samo. Bardzo mi było miło porozmawiać.
Leszek Mazur: Dzięki, dzięki za rozmowę, kłaniam się, do usłyszenia!
Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa zgodził się na rozmowę z reporterem RMF Patrykiem Michalskim. Wcześniej nie wiedział, że dysponujemy nagraniem jego rozmowy z sędzią Arkadiuszem Cichockim na temat Tomasza Szmydta. Zanim je odsłuchał, tłumaczył, w jaki sposób Tomasz Szmydt został dyrektorem wydziału prawnego Krajowej Rady Sądownictwa.
Składałem propozycje różnym osobom, ponieważ pochodzę z Częstochowy, głównie tam szukałem kandydatów. To nie przynosiło efektów, z różnych powodów propozycje nie były przyjmowane, ale głównie z powodów osobistych. Ostatecznie skupiłem się na pomocy osób, które lepiej znają środowisko warszawskie i tu się pojawiła sugestia, żeby zatrudnić na stanowisku dyrektora wydziału prawnego sędziego Tomasza Szmydta. Za tą kandydaturą przemawiało to, że jest sędzią sądu administracyjnego i że w dużej mierze ma związek ze stosowaniem procedur administracyjnych. Wcześniej była rozważana koncepcja, żeby został on szefem biura KRS, natomiast to uznaniowa moja decyzja, po rozmowie zdecydowałem, że szef biura nie, ale szef biura prawnego - tak - tłumaczył Leszek Mazur.
Szef Rady był dopytywany, czy jakaś konkretna osoba wskazała kandydaturę Tomasza Szmydta, odpowiedział: Wydaje mi się, że to było kilka rozmów z członkami Rady, nie pamiętam, z którymi konkretnie osobami rozmawiałem, na pewno rozmawiałem z panią sędzią Pawełczyk, z panem sędzią Miterą, z osobami, które pochodzą z Warszawy bądź znają środowisko warszawskie, być może z sędzią Drajewiczem - dodał.
Dziennikarz RMF FM Patryk Michalski - jeszcze przed emisją rozmowy telefonicznej - wprost zapytał Leszka Mazura, czy jacyś politycy sugerowali taką kandydaturę. W ogóle nie było żadnych rozmów z politykami na temat jakichkolwiek obsad w Radzie ani tej, ani szefa biura - odpowiedział z pełnym przekonaniem sędzia.
Po przedstawieniu nagrania telefonicznej rozmowy, szef KRS przyznał, że nie wiedział o jej rejestrowaniu. Odnosząc się do swoich słów: "to była jakaś enigmatyczna kandydatura, natomiast pan minister Piebiak ją wskazał", stwierdził: Mogła taka sugestia paść ze strony pana Piebiaka, ale ja raczej uważałem pana Piebiaka za sędziego.
W tym czasie Łukasz Piebiak nie był czynnym sędzią, a członkiem rządu, zastępcą Zbigniewa Ziobry.
Pod koniec sierpnia portal Onet opisał, że wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitia prof. Krystiana Markiewicza. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu, m.in. do mediów i sędziów, kompromitujących materiałów. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
W kolejnym artykule Onet napisał, że współpracownik Łukasza Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec, "dostarczał internetowej hejterce Emilii haki na Krystiana Markiewicza, szefa stowarzyszenia Iustitia". "W korespondencji podawał dokładne informacje o dziecku Markiewicza, a także wysyłał telefony jego rzekomej kochanki i jej męża" - podał portal. Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował później, że minister Ziobro skrócił delegację sędziego Iwańca w resorcie.
Z kolejnego artykułu opublikowanego w Onecie wynika, że sędzia Konrad Wytrykowski, który jest członkiem Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, wpadł na pomysł akcji wysyłania pocztówek z wulgarnym napisem do I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Wytrykowski miał należeć do zamkniętej grupy na komunikatorze Whatsapp o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Według informatorów Onetu, członkami tej grupy mieli też być m.in. niedawny wiceszef MS Łukasz Piebiak, sędzia Jakub Iwaniec, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Krajowej Rady Sądownictwa oraz członkowie KRS: Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz.
Po wybuchu afery Łukasz Piebiak podał się do dymisji.