Branża hazardowa skurczy się w bieżącym roku o ponad 25 procent - szacuje "Puls Biznesu". Według gazety wydatki Polaków na gry i zakłady zmniejszą się z 20,4 mld zł w ubiegłym roku do 14,9 mld zł w obecnym.
Wprowadzone po aferze hazardowej drastyczne prawo miało ograniczyć - i ograniczyło - rynek hazardowy. Wbrew zapowiedziom premiera Donalda Tuska nie przyniosło jednak 500 mln zł dla budżetu. Na koniec maja wpływy do z tytułu podatku od gier wyniosły 698 mln zł. To jedynie 45 mln zł więcej niż rok wcześniej.
W branży hazardowej najwięcej stracił sektor automatów o niskich wygranych, który w 2009 r. skonsumował ponad połowę hazardowego tortu. Jak szacuje gazeta, przychody operatorów takich urządzeń powinny się zmniejszyć z 11,6 mld zł do około 6,9 mld zł.
W lepszej są kondycji salony gry z automatami o wysokich wygranych, lecz i tu nie ma powodów do optymizmu. Po wyrzuceniu z rynku ponad 30 tys. automatów o niskich wygranych przychody powinny dynamicznie rosnąć, a stoją - mówi gazecie szef jednego z największych operatorów salonów gier.
Na delegalizacji obu rodzajów automatów do 2015 r. mieli zyskać właściciele kasyn. Na razie jednak ich przychody spadają o około 15 proc. Nie najlepiej mają się też bukmacherzy, choć akurat im pomogły mistrzostwa świata w piłce nożnej. Rok powinni zamknąć z przychodami o kilkadziesiąt milionów złotych mniejszymi niż w 2009 r. (wtedy było to ponad 890 mln).
Gorsze wyniki sprzedażowe osiągnął też w tym roku Totalizator Sportowy. Jak ustaliła gazeta, na gry i loterie państwowego monopolisty Polacy wydali w pierwszym półroczu 2010 r. 1,37 mld zł, czyli o 12 proc. mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej.