Nadal nie zapadła decyzja, kogo Prawo i Sprawiedliwość wystawi jako kandydata w wyborach prezydenckich. Wiele wskazuje jednak na to, że rozmowy w tej sprawie są ostatniej prostej. Ciekawość wyborców podsycają sami politycy.

REKLAMA

Wybory prezydenckie odbędą się na wiosnę przyszłego roku. Andrzej Duda kończy urzędowanie w sierpniu 2025 r. W kontekście tych wyborów w Prawie i Sprawiedliwości, pod wodzą lidera ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, od kilku miesięcy działa zespół zajmujący się wyborem kandydata partii.

Nadal nie zapadła decyzja, czy to ma być "stara twarz", czy ktoś nowy - mówi Polskiej Agencji Prasowej polityk zbliżony do kierownictwa partii.

Inny polityk PiS zaznaczył natomiast, że z przeprowadzanych badań wynika, iż lepiej zaryzykować kandydatem mniej znanym, ale bez obciążeń.

Rozmówcy PAP wskazują, że choć na początku procesu wyłaniania kandydata, PiS analizowało kilkanaście nazwisk, to obecnie "na stole" są: szef klubu PiS, wiceprezes partii Mariusz Błaszczak, prezes IPN Karol Nawrocki, europoseł i były kandydat na prezydenta stolicy Tobiasz Bocheński, a także były wiceszef MSZ oraz szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP, obecnie poseł Marcin Przydacz.

W tej puli jeszcze do niedawna był poseł Zbigniew Bogucki, ale - jak przekazali PAP politycy PiS - raczej już nie jest on brany pod uwagę.

"Przydacz orbituje"

Źródła PAP zaznaczają też, że Przydacz, który ostatnio pojawił się na giełdzie nazwisk, nie jest na pewno wśród faworytów. Na tę chwilę jest Błaszczak, Nawrocki i Bocheński, a Przydacz gdzieś tam orbituje - przekazał jeden z działaczy PiS.

Przydacz? Nie ma takiego tematu. To spin jakiejś grupy posłów, którzy za nim optują. Nie ma tematu Przydacza - dodaje inny polityk PiS, ale spotyka się z ripostą.

On został później do tej grupy dorzucony i jest badany teraz - uważa inny przedstawiciel partii Jarosława Kaczyńskiego.

Co na to sam Marcin Przydacz? Pytany w RMF FM przez Roberta Mazurka, przyznawał: Byłoby zaszczytem, gdyby ktoś złożył mi propozycję kandydowania na Prezydenta RP. Po to idzie się do polityki, aby ubiegać się o jak najważniejsze urzędy, o możliwość wpływania na rzeczywistość.

Czy jest możliwy jakieś nowy potencjalny kandydat? Zawsze jest taka możliwość - mówi jeden z działaczy, dodając, że problem w tym, czy jakiś kandydat się objawi.

To już końcówka badań. Za dwa, trzy tygodnie wąskie grono w kierownictwie powinno już wiedzieć, kto będzie kandydatem, a w połowie listopada powinniśmy go ogłosić - ocenia inny działacz.

Plan jest taki, by przedstawienie naszego kandydata nastąpiło symbolicznie, 11 listopada, ale sporo też zależy od drugiej strony, jak będzie rozwijała się sytuacja u nich - stwierdza kolejny.