Zbigniew Ziobro został doprowadzony do budynku Sejmu, w którym znajduje się sala posiedzeń komisji śledczej ds. Pegasusa. Były minister sprawiedliwości stwierdził, że jej członkowie "zdezerterowali", bo „bali się prawdy”. "Komisja zdawała sobie sprawę, że jestem w Warszawie i że jestem tu przewożony" - dodał.

Po tym, gdy został doprowadzony do Sejmu, gdzie zakończyło się już posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa, Ziobro powtórzył, że gdyby dobrowolnie pojawił się na jej posiedzeniu, pogwałciłby prawo.

Nigdy nie powiedziałem, że stawię się dobrowolnie - powiedział.

Podkreślił jednak, że specjalnie przyjechał do Warszawy z Brukseli i przekonywał, że dotarł o czasie. Państwo, kiedy dowiedzieli się, że jestem, uciekli, zbiegli - powiedział, odnosząc się do członków komisji.

Komisja zdawała sobie sprawę, że jestem w Warszawie, zdawała sobie sprawę z tego, że policja realizowała nielegalne decyzje sądu o zatrzymaniu mnie, i (że - przyp. red.) byłem tu przewożony. I po tym, gdy się dowiedzieli, zdecydowali się uciec i zdezerterować. Oni boją się prawdy, boją się faktów, oni chcą po prostu kłamać - podkreślił Ziobro.

Z uwagi na fakt, że o godz. 10.30 Ziobry nie było na posiedzeniu, komisja ds. Pegasusa przegłosowała uchwałę ws. zainicjowania procedury zastosowania wobec Ziobry kary porządkowej 30-dniowego aresztu. Po głosowaniu komisja zakończyła posiedzenie.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Zgoda na aresztowanie Zbigniewa Ziobry będzie wymagała przeprowadzenia procedury kolejnego uchylenia mu immunitetu. Komisja śledcza jeszcze dziś ma się zwrócić w tej sprawie do prokuratora generalnego.

Policjanci nie zastali Ziobry w domu

Polityk, który już kilkukrotnie nie stawił się na wezwanie komisji, został zatrzymany przez policję zgodnie z decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie. 

Dziś rano policjanci trzykrotnie próbowali dostać się do domu Zbigniewa Ziobry w Jeruzalu (Łódzkie), żeby go zatrzymać. Kilkukrotnie dzwonili, jednak nikt nie odebrał domofonu.

Nie zastaliśmy na miejscu osoby, którą mieliśmy doprowadzić. Mamy czas do godz. 10:30, żeby zrealizować sądowy nakaz zatrzymania tej osoby. O dalszym przebiegu działań zdecyduje dowódca - mówiła o poranku mł. asp. Aneta Placek, oficer prasowa KMP w Skierniewicach.

Policja podjęła również próbę wejścia do jego mieszkania w Warszawie u zbiegu ul. Arkadowej i Nowoursynowskiej.

Ziobro zatrzymany w Telewizji Republika

Około godz. 9.30 Ziobro pojawił się w siedzibie Telewizji Republika, gdzie zaczął udzielać wywiadu na żywo.

Były minister tłumaczył, że w Brukseli przechodził rehabilitację. Podkreślił, że warszawski sąd okręgowy - który w poniedziałek zadecydował, że Ziobrę ma na posiedzenie komisji doprowadzić policja - podjął decyzję wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 10 września 2024 r., który orzekł, że komisja jest niekonstytucyjna.

Wyrok z 10 września, który zdelegalizował komisję ds. Pegasusa jest wiążący. To znaczy, że ta komisja nie może działać - ocenił Ziobro. Udając się na nią dobrowolnie, brałbym udział de facto w działaniach nielegalnych, a być może w przestępstwie, bo z całą pewnością przestępstwem jest praca tych ludzi, którzy udają dziś komisję śledczą - dodał.

W trakcie wywiadu Ziobro kilkukrotnie apelował, aby pracownicy Telewizji Republika wpuścili do swojej siedziby policjantów, którzy mają go zatrzymać.

Ja szanuję zawsze policjantów (...). W tej sprawie policjanci są służbą mundurową, wykonują rozkazy, więc prosiłbym, żebyście państwo nie blokowali, tylko wpuścili tutaj policjantów. Poinformuję panów, że decyzja sądu jest nielegalna i sprzeczna z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, ale rozumiem, że panowie wykonują swoje obowiązki, swoją pracę - mówił.

Po zakończeniu wywiadu Ziobro opuścił studio Telewizji Republika i oddał się w ręce policji.