Napięcie w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości osiągnęło apogeum. Nie dość, że podczas wczorajszego posiedzenia Prezydium Komitetu Politycznego partii doszło do bezpośredniej konfrontacji Jacka Sasina z Mateuszem Morawieckim, to na dodatek władze partii zaproponowały stanowisko szefowej rządu Beacie Szydło. Była premier miała odrzucić propozycję – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. Szydło nie była jednak jedyną osobą, którą wzięto pod uwagę na stanowisko premiera. Jest nią również obecna marszałek Sejmu – Elżbieta Witek.
Ze strony przeciwników Mateusza Morawieckiego słychać, że cierpliwość prezesa Jarosława Kaczyńskiego oraz nadzieje, które pokładał w premierze, są na wyczerpaniu. Bezpośrednią przyczyną ostatnich kontrowersji są problemy na rynku węgla. Dostępność surowca - zarówno teraz, jak i w sezonie zimowym - jest ograniczona, a zapowiedzi o tonach węglach płynących do Polski nadal się nie zrealizowały.
Między premierem a ministrem aktywów państwowych trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację. Otoczenie Sasina oskarża Morawieckiego o kierowanie się wyłącznie interesem marketingowym, o opóźnianie lub wręcz blokowanie decyzji, które mogłyby skutkować "sukcesami" wicepremiera. Z kolei współpracownicy szefa rządu uważają, że Sasin gra wyłącznie na siebie, że próbuje sabotować działania premiera, a od ewentualnej odpowiedzialności ucieka.
W piątek tydzień temu, po poprzedniej naradzie kierownictwa PiS - jak usłyszał nieoficjalnie reporter RMF FM - propozycję objęcia sterów rządu usłyszała Beata Szydło. Była premier rozważała to przez weekend i wróciła do partyjnych kolegów z negatywną odpowiedzią. Formalnie bowiem z sugestią zmian na stanowisku szefa Rady Ministrów występuje grupa członków Komitetu Politycznego PiS.
Po odmowie ze strony Szydło politycy wywodzący się z Porozumienia Centrum zaproponowali taką tekę Elżbiecie Witek. Teraz to jej nazwisko jest wymieniane najgłośniej przy pytaniach o odwołanie (lub odsunięcie) Mateusza Morawieckiego. Zresztą kuluarowe głosy o większych ambicjach Witek słychać od dłuższego czasu. Już kilka miesięcy temu spekulowało się, że marszałek chętniej zamieniłaby kierowanie izbą poselską na któryś z resortów siłowych. Witek kierowała MSWiA przez dwa miesiące wakacji w 2019 roku.
Decyzja o przyszłości Morawieckiego nadal nie zapadła. Ostatnie (czwartkowe) posiedzenie władz partii nie przyniosło rozstrzygnięcia. Podczas nerwowej wymiany zdań między premierem a Jackiem Sasinem Morawiecki, co przyznają nawet jego przeciwnicy, "jeszcze się wybronił". Choć dodają jednocześnie, że miecz Damoklesa już nawet nie wisi nad premierem. Decyzja o politycznej egzekucji zapadła, lecz jej implementacja czeka na lepszy politycznie moment. Zresztą prezes Kaczyński tej otwartej kłótni politycznych podwładnych miał się przysłuchiwać bez słowa komentarza i bez udzielenia poparcia którejkolwiek ze stron.
W dyskusji brali udział wszyscy, także premier i inni wicepremierzy - zapewnia oficjalnie jeden z bliskich współpracowników prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Na razie kolejne posiedzenie władz partii nie zostało zaplanowane. Posłowie - jak udało mi się dowiedzieć - otrzymali jednak zaproszenia na wyjazdowe posiedzenie klubu, które ma się odbyć 29 września. Wcześniej po raz kolejny zbierze się Komitet Polityczny PiS. To kluczowe, bo każde tego typu spotkanie stwarza dla premiera zagrożenie, że jego dni na stanowisku dobiegają końca. Według części przeciwników właściwie już nie jest pytanie "czy", a "kiedy" Morawiecki odda stanowisko - najpewniej partyjnej koleżance, czyli Elżbiecie Witek.
Na niekorzyść Elżbiety Witek przemawia fakt, że nie ma ona formatu kanclerskiego, ale na razie nie żadne decyzje nie zapadły, nic nie jest przesądzone - mówił nieoficjalnie jeden z polityków, chwilę po wyjściu z siedziby PiS-u.