Poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann stanął dziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Polityk – podobnie jak trzy inne osoby – jest oskarżony w sprawie dotyczącej oszust przy realizacji i kontraktowaniu usług medycznych w klinice okulistycznej. "Jestem niewinny" - zapewnił Neumann.
Oprócz Neumanna na ławie oskarżonych zasiadają: Adam T. - były dyrektor mazowieckiego NFZ, Krzysztof R. i Agnieszka O. - prezes i wiceprezes zarządu warszawskiej kliniki okulistycznej, w której miało dochodzić do oszustw. Ten pierwszy nie stawił się w stołecznym sądzie. Inni oskarżeni przybyli na rozprawę w towarzystwie licznych obrońców. Wśród nich są m.in. znani warszawscy adwokaci Jacek Dubois i Mikołaj Pietrzak.
Dziś po godz. 12. śledczy jeleniogórskiej prokuratury odczytali akt oskarżenia w tej sprawie. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do popełnienia zarzucanych im czynów. Były wiceminister odmówił odpowiedzi na pytania i wygłosił oświadczanie, w którym odniósł się do zarzutów prokuratury. Zapewnił, że nigdy nie był w klinice prowadzonej przez współoskarżonych, nie wiedział też, gdzie ona się znajduje i jak funkcjonuje. Dodał też, że nie zna i nie znał prezesów lecznicy.
Nie miałem też jak i nie naciskałem na to, aby ktoś chciał spełnić moje oczekiwania. Nie miałem kompetencji, żeby wymóc cokolwiek na dyrektorze oddziału NFZ. Wtedy nawet prezes NFZ nie mógł nic wymusić na dyrektorze oddziału w takich sprawach, jak świadczenia medyczne. Cieszę się, że po 10 latach można tę sprawę wyjaśnić w sądzie - powiedział Neumann.
Poseł dodał, że jako wiceminister nie wpływał na żadną umowę między NFZ a poszczególną firmą, szpitalem czy przychodnią i nie sugerował nikomu zawierania tego rodzaju umów.
Polityk PO jeszcze przed wejściem na salę rozpraw zapewniał w rozmowie z dziennikarzami o swojej niewinności. Jestem niewinny, nie popełniłem przestępstwa, nie złamałem prawa. Na to są dokumenty, są dowody, są zeznania świadków - mówił Neumann. Jego zdaniem zarzuty wobec niego są "absurdalne" i "naciągane", a prokuratura "sprytnie" połączyła kilka wątków spraw.
Obszerne wyjaśnienia złożyła oskarżona Agnieszka O., wiceprezes kliniki. Kobieta zapewniła, że nigdy nie spotkała się z wiceministrem, którego - jak mówiła - znała jedynie z mediów. Odnosząc się do zarzutów pobierania nienależnych dopłat od pacjentów powiedziała, że dopłaty dotyczyły ponad gwarantowanych świadczeń, jakimi w tym przypadku było wszczepienie lepszych soczewek. Zwróciła uwagę, że dopłaty do podobnych świadczeń stosowało wiele placówek na Mazowszu.
Podkreśliła, że zanim jej lecznica zdecydowała się na takie dopłaty, potwierdziła możliwość ich pobierania w opiniach prawnych znanych kancelarii prawnych i dwóch konstytucjonalistów. Z opinii tych miało wynikać, że pacjent ma prawo do dopłat, a konstytucja tego nie zabrania.
W związku z tym postanowiliśmy, że damy taką samą możliwość i pacjent będzie mógł dopłacić do świadczenia gwarantowanego. W ramach NFZ pacjent mógł mieć operację całkowicie bezpłatną i miał zagwarantowaną soczewkę. Ale chcieliśmy też dać pacjentowi możliwość, żeby miał soczewkę, która wtedy była najlepsza na rynku - powiedziała.
Kobieta opisała ze szczegółami proces leczenia zaćmy i wyboru soczewek. Jak mówiła, to lekarze decydowali o tym, komu zaproponować skorzystanie z lepszej soczewki. Propozycje takie składano pacjentom na pierwszej wizycie. Pacjent miał pełną wiedzę na temat soczewek, przebiegu operacji. Nigdy decyzja pacjenta o skorzystaniu z opcji dopłaty do lepszej soczewki nie miała wpływu na przyspieszenie operacji. Pacjent miał czas, żeby z informacjami otrzymanymi od lekarza zapoznać się. Nie był nigdy stawiany w sytuacji ani gwałtownej decyzji, ani też konieczności wyboru - dodała. Jak zaznaczyła, ok 60 proc. pacjentów nie skorzystało z możliwości wszczepienia lepszych soczewek i nie dopłacało.
W rozpoczętym procesie wiceminister i Adam T. oskarżeni są o przekroczenie uprawnień służbowych w celu osiągnięcia przez klinikę korzyści majątkowych w kwocie 13,5 mln zł. Według prokuratorów lecznica pobierała dodatkowe opłaty za zabiegi usunięcia zaćmy, mimo że były one w całości finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W ten sposób miała wyłudzić od ponad 2 tys. pacjentów niemal 2,5 mln zł. Do nieprawidłowości miało dochodzić w latach 2012-2014.
Według śledczych, Neumann zabiegał o interesy kliniki i działał w celu jej dalszego finansowania z NFZ pomimo, że Fundusz rozwiązał umowę z tą lecznicą z uwagi na wykryte nienależne pobieranie opłat od pacjentów. Polityk miał interweniować u kierownictwa NFZ i zlecać urzędnikom interpretacje przepisów korzystną dla kliniki. Zdaniem prokuratury naciskom Neumanna uległ Adam T. Jako dyrektor mazowieckiego NFZ, wbrew przepisom miał w końcu grudnia 2013 r. zawrzeć z kliniką aneks do umowy o świadczenie opieki okulistycznej, która już w tym momencie nie obowiązywała. Aneks został zawarty z datą wsteczną, gdy dobiegała końca wypowiedziana wcześniej umowa.
Oskarżonymi w tym procesie są także prezesi spółki. Prokuratura oskarżyła ich m.in. o oszustwa na szkodę ponad 2 tys. pacjentów. Lecznica miała pobierać od nich bezprawne dopłaty do zabiegów usunięcia zaćmy. Chodziło o dodatkowe opłaty za wszczepiane soczewki w kwotach od 600 do 1500 zł. Prezesi spółki mieli też poprzez oszustwa wyrządzić szkodę mazowieckiemu NFZ w wysokości ponad 7,3 mln zł zgłaszając do Funduszu nieprawdziwe informacje o finansowaniu zabiegów.
Kolejna rozprawa w tym procesie odbędzie się 17 października. Sąd ma kontynuować przesłuchiwanie oskarżonych, w tym posła Neumanna.
Jak dowiedziała się PAP, obrońcy oskarżonych złożyli wniosek o wyłączenie sędziego prowadzącego ten proces motywując to żądanie podejrzeniem braku bezstronności. W swoim wniosku prawnicy podkreślili, że sędzia ten uzyskał awans do sądu okręgowego w procedurze nominacyjnej przy udziale obecnej KRS. Wniosek ten został jednak rozstrzygnięty negatywnie.