"Są na ziemi bardzo silni globalni gracze, wśród których taka Europa rozczłonkowana i słaba, się nie liczy, co może w przyszłości mieć ogromne dla nas konsekwencje" - powiedziała europosłanka Polski 2050 Róża Thun, która była gościem Tomasza Terlikowskiego w internetowym Radiu RMF24. Jak podkreślała, "przed nami są wielkie wyzwania i my musimy dostosować się w Unii do tego, żeby tym wyzwaniom podołać".
Jak powiedział Tomasz Terlikowski, Polska 2050 rekomendowała, żeby głosować przeciwko rezolucji dotyczącej zmian w Unii Europejskiej. Pani zagłosowała "za", dlaczego? - zapytał prowadzący rozmowę.
Czas płynie, życie się zmienia. Oczekują nas ogromne wyzwania. Musimy dostosować się w Unii do tego, żeby tym wyzwaniom podołać. My nie możemy pozostawić po sobie w spadku następnym pokoleniom niedołężnej Unii, która chce się rozszerzać, ale nie bardzo wie, jak to zrobić, nie bardzo wie, jak sobie dać radę z tym wszystkim, dlatego że strasznie powoli podejmuje decyzje albo w ogóle ich nie podejmuje na zakończenie, bo jakieś państwo je blokuje - mówiła europosłanka.
Jak zaznaczyła, "są na ziemi bardzo silni globalni gracze, wśród których taka Europa rozczłonkowana i słaba, się nie liczy, co może w przyszłości mieć ogromne dla nas konsekwencje, więc trzeba dostosować do tego również nasz sposób funkcjonowania, żebyśmy mogli odpowiedzieć na te wyzwania, które są przed nami".
Podkreśliła, że "nasze kraje słabną, jeśli nie są w bardzo silnej Unii".
Nie wiadomo, co będzie w Ameryce za rok. My nie możemy kompletnie zależeć od Amerykanów. No niech wybiorą tego Trumpa, wyobraźmy sobie, co by było gdyby prezydentem był Trump, a my nie mamy naszej polityki bezpieczeństwa i obronnej - stwierdziła.
Powiedziała, że "polityk nie może mówić, że wyborcy się mylą, to byłoby głupio powiedziane, ale nie każdy wyborca bardzo intensywne zajmuje się polityką".
Jak mówił w trakcie rozmowy Tomasz Terlikowski, zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, wejście w życie zmian w traktatach oznacza, że Polska stanie się "terenem zarządzanym z zewnątrz", przez Niemców.
Nie dosyć dobrze rozmawiamy o wspólnotach. Jak mówimy o wspólnocie, to każdy z nas ma jakąś tożsamość i czuje się częścią swojej wspólnoty lokalnej - jak jestem krakowianką, to przecież znaczy, że jestem Polką, a jak jestem Polką, to oczywiście to znaczy, że jestem Europejką - zaznaczyła Róża Thun.
Mówienie, że będziemy terenem zarządzanym z zewnątrz, a głównie przez Niemcy, po pierwsze jest obrzydliwym kłamstwem, a po drugie głupotą totalną. Bo nie zapominajmy, że to jest jakaś wspólnota zewnętrzna, tylko to my jesteśmy - zwróciła uwagę.
Podkreśliła, że "choćby Niemcy nie wiem jak się starały, to sami nie mają większości, nawet Niemcy z Francją, nawet Niemcy, Francja, Włochy nie mają większości". Te większości kwalifikowane są tak wyliczone, że nie może żadne państwo, ani nawet dwa, czy trzy zarządzać całą resztą - powiedziała.
Jesteśmy solidnym, dużym krajem, wiedzącym, do czego nas doprowadziło liberum veto - zaznaczyła. Podkreślała, że "nie chcemy zrujnować Unii, bo to by znaczyło również dla nas ruinę". Nie znoszę tego gadania, że jakaś Unia coś nam zabiera. To my jesteśmy Unią - dodała.
Zdaniem Róży Thun, rozszerzenie Unii Europejskiej wymaga zmian w jej strukturze.
Wyobraźmy sobie, że 10 krajów czeka na wejście do Unii. Jeżeli byłoby prawo weta we wszystkich możliwych dziedzinach zostawione, np. w budżecie, to ja głowę daję, że te państwa, które już są w Unii Europejskiej, nie zgodzą się na rozszerzenie, bo nie będą chciały być w takiej Unii, którą nie można zarządzać. 37 państw, a każdy z nich, nawet najmniejszy i najsłabszy może zablokować funkcjonowanie wszystkich innych - mówiła w internetowym Radiu RMF24.
My musimy to usprawnić po to, żeby można było otworzyć się na inne kraje, które chcemy przyjąć, głównie myślimy przecież o Ukrainie - zaznaczyła.
Jak dodała, "po pierwsze nikt jeszcze tego weta nie znosi, tylko to jest taka propozycja, nad którą się pochylać teraz kraje członkowskie".