Komisja Europejska potwierdza, że otrzymała odpowiedź polskich władz na zastrzeżenia dot. przyjmowanych przez samorządy uchwał anty-LGBT. Na razie ani Bruksela, ani Warszawa nie zdradzają treści pisma. Wiceminister Waldemar Buda zasugerował jednak, że obóz rządzący jest w stanie zrobić krok wstecz.
Chodzi o pierwszy etap procedury o naruszenie unijnego prawa w związku z tzw. strefami wolnymi od LGBT, którą Bruksela wszczęła 15 lipca.
"Otrzymaliśmy w terminie odpowiedź z Polski na nasze wezwanie do usunięcia uchybienia. Teraz analizujemy odpowiedź, zanim podejmiemy decyzję o dalszych krokach" - przekazał RMF FM rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wiegand.
KE czeka obecnie na tłumaczenie tekstu, który otrzymała po polsku, i zaraz potem zacznie go analizować. Na razie więc nie komentuje treści polskiej odpowiedzi.
Nieoficjalnie rozmówcy w Komisji Europejskiej powiedzieli korespondentce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon, że jeżeli odpowiedź będzie niezadowalająca - czyli nie będzie wycofania się z kontrowersyjnych uchwał - to Komisja Europejska może wstrzymać 125 mln euro dotacji dla tych regionów, które ogłosiły uchwały anty-LGBT. Bruksela może także przejść do drugiego etapu procedury o naruszenie unijnego prawa, która może zakończyć się pozwem do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Treści przesłanej odpowiedzi nie zdradza również polski rząd.
Wiceszef resortu funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda sugerował jednak dzisiaj z sejmowej mównicy, że obóz rządzący jest w stanie zrobić krok wstecz. Ministrowie poprosili samorządowców o przeanalizowanie przyjmowanych uchwał.
"I jeżeli któreś (uchwały) miałyby elementy dyskryminacyjne, charakter dyskryminacyjny, sugerujemy oczywiście, żeby je aktualizować, żeby je w takiej treści pozostawić, żeby nie budziły najmniejszych wątpliwości" - mówił Buda.
Równocześnie rząd zapewnia, że nie ma zagrożenia wypłaty unijnych środków.